Jak zakochanie się w mężatce rujnuje ci życie

  • Max Wooldridge: 'Przez dziewięć lat byłem szaleńczo zakochany w mężatce’
  • Opisuje jak zakochanie się w mężatce 'rujnuje ci życie’
Max Wooldrige: 'Palec ślubny jest teraz pierwszą częścią ciała kobiety, na którą patrzę’

Palec ślubny jest teraz pierwszą częścią ciała kobiety, na którą patrzę. Przez dziewięć lat byłem szaleńczo zakochany w zamężnej kobiecie.

ADVERTISEMENT

I przez bardzo długi czas ona była zakochana we mnie.

Poznaliśmy się na imprezie w zachodnim Londynie w 2004 roku. Lauren była wysoka (5 ft 9 in) z blond włosami do ramion.

Miała na sobie białą bawełnianą bluzkę, czarne buty i długą spódnicę z węgla drzewnego.

Od razu ją zauroczyłem. Naprawdę mnie rozbawiła i podobała mi się nutka złośliwości w jej orzechowych oczach.

Pracowała w telewizji i w wieku 40 lat była o dwa lata starsza ode mnie. Wymieniliśmy się wizytówkami.

Kiedy zauważyłem jej obrączkę ślubną, pomyślałem, jaka szkoda, że tylko jedno z nas było samotne. Może w innym życiu mogłoby być inaczej?

To Lauren skontaktowała się ze mną jako pierwsza. Byłem zaskoczony, ale podekscytowany, kiedy zobaczyłem jej nazwisko miga na moim ekranie. W późniejszym flirtującym e-mailu śmiało zasugerowała, że kiedyś ugotuję jej posiłek w moim mieszkaniu na Wimbledonie. Moje serce przegapiło uderzenie. Czy naprawdę miała na myśli to, co myślałem, że ma na myśli?

Kiedy spotkaliśmy się na drinku, wydawało się, że mamy tak wiele wspólnego: miłość do kalamburów, Scrabble i sardynek z chilli z Waitrose.

Uwielbiałem sposób, w jaki się nosiła. Była stylowa, ale na tyle pewna siebie, że potrafiła być autoironiczna.

’Lubię restauracje przy świecach. Dzięki nim wyglądam młodziej” – zażartowała wcześnie.

Ale niechętnie się w to angażowałem. Była mężatką, a ludziom mogła stać się krzywda – nie tylko jej ośmioletniemu synowi, Jake’owi. Jednak przy trzecim spotkaniu uznałem, że jest zbyt powabna, by się jej oprzeć. Od naszego pierwszego pocałunku byliśmy parą.

ADVERTISEMENT

To stało się fizyczne bardzo szybko. Czuliśmy się przy sobie wyjątkowo i to było tak, jakbym całe życie czekał na kogoś takiego jak ona. To, czemu nie mogłem się oprzeć, to sposób, w jaki postrzegałem ją jako prymitywną i poprawną, ale jednocześnie rozkosznie niegrzeczną.

Uwielbiałem jej nieśmiały, prawie niedowierzający uśmiech, kiedy prawiłem jej komplementy. Czy nikt wcześniej nie powiedział jej, jaka jest atrakcyjna? Uwielbiałem, jak pachniała i jakie miała spojrzenie, gdy jej powaga przechodziła w figlarność

W kawiarniach zawsze łyżeczką zsuwała piankę z wierzchu mojego cappuccino. Udawałem, że mnie to irytuje, ale potajemnie to uwielbiałem.

W nocy uwielbiałem, kiedy zasypiała z głową na mojej piersi, i sposób, w jaki śmiała się delikatnie przez sen.

Zaczęliśmy się spotykać raz w tygodniu, kiedy tylko była w Londynie. Pracowała w domu, prowadząc badania dla producentów telewizyjnych, a my spotykaliśmy się, gdy jej spotkania kończyły się w mieście.

Jej dom rodzinny znajdował się w wiejskim Hertfordshire, ale ona zachowała mieszkanie w północnym Londynie, które rodzice kupili dla niej, zanim wyszła za mąż.

Jak zakochanie się w zamężnej kobiecie rujnuje twoje życie: Mężczyzna opowiada swoją stronę historii (zdjęcie w pliku)

Pozostawała w mieszkaniu, gdy pracowała do późna w Londynie lub w dni wolne podczas wakacji szkolnych z synem. Ona i jej mąż nigdy nie przebywali tam w tym samym czasie.

„Ledwo mogę znieść przebywanie w tym samym pokoju co on – powiedziała mi. To sprawiło, że poczułam się wyjątkowo. Winny.

Były chwile, patrząc na nią wieczorem z kieliszkiem wina w ręku, albo rano, budząc się razem, kiedy czułem się jak najszczęśliwszy żyjący człowiek.

ADVERTISEMENT

Podczas tych urywanych chwil, które spędzaliśmy razem, życie po prostu czuło się tak dobrze. Tak dobrze, że czasami zapominałem, że była mężatką.

Ale jej obrączka mnie niepokoiła. To było wszystko, co czułem, gdy trzymaliśmy się za ręce i ciągłe przypomnienie, że wróciła do domu do innego mężczyzny.

W końcu się przyznałem: 'To twoja obrączka, kochanie.’

’Co z nią?’

’To wszystko, co czasem czuję. Czy mogłabyś ją zdjąć, kiedy cię zobaczę?’

’Oczywiście,’ zaśmiała się.

Jej obrączka zeszła zaskakująco łatwo. Gdyby tylko odejście od męża mogło być tak proste.

To było prawie tak, jakby chciała, żeby ją odkryto

Po kilku miesiącach Lauren zaczęła wysyłać mi najsłodsze kartki i listy. Każda kartka stawała się zakładką do powieści, którą czytałem. W ciągu tych dziewięciu lat musiała wysłać mi kilkaset.

Nawet teraz, czasami jestem przywoływany do porządku, kiedy odkrywam jedną w starej książce. Moje karty do niej były dostarczane osobiście. Pozostały w jej londyńskim mieszkaniu, ukryte w zawiniątku w szufladzie przy łóżku.

Pocieszałem się, że przynajmniej ich nie wyrzuciła. Ale wkrótce okazało się, że nie mogłem do niej zadzwonić ani wysłać e-maila, kiedy tylko chciałem. W obawie, że ktoś się o tym dowie, podpisywała swoje e-maile instrukcjami „Bez odpowiedzi” lub „Możesz odpowiedzieć”. Brzmi to imperialnie. Z perspektywy czasu, tak było.

Spontaniczność jest pierwszą ofiarą niewierności. W słoneczne dni nie mogłam zadzwonić znienacka i zaproponować pikniku. Nasze randki były planowane z wielotygodniowym wyprzedzeniem.

W poranki, kiedy budziliśmy się razem, Lauren zawsze dzwoniła do swojego syna, żeby życzyć mu dobrego dnia w szkole. Poprosiła mnie, żebym wyłączył swój własny telefon na wypadek, gdyby zadzwonił, gdy ona z nim rozmawiała.

Wcześniej zapytałem ją, czy nadal sypia ze swoim mężem Gregiem.

’Żartujesz?’ odpowiedziała. 'Jestem zamężną kobietą. Małżeństwa nie sypiają ze sobą.’

Music to my ears. Nie chciałem dzielić się Lauren, nawet z jej mężem od 12 lat. Ale chciałam się ujawnić, poznać jej rodziców, przyjaciół, syna. Zamiast tego zostałam wepchnięta w świat tajemnicy.

Stałam się bazgrołem w jej dzienniku Mulberry. Zapisywała moje inicjały w wieczory, w które mieliśmy się spotkać.

Kliknij tutaj, aby zmienić rozmiar tego modułu

’Nie do końca jest to kod Enigmy, prawda?’ powiedziałem jej. W niektóre wieczory nalegała, żebyśmy siedzieli w najciemniejszych kątach barów lub restauracji, a ja zastanawiałem się, czy jej mąż też był w mieście.

Zwykle w miarę upływu wieczoru rozluźniała się. Samotny kelner przy sąsiednim stoliku nie był już prywatnym detektywem. Mimo to, kiedy przychodziła jej kolej płacenia, robiła to gotówką, żeby nie zostawiać śladów na papierze.

W miarę upływu miesięcy pozwalała mi mieć komplet kluczy do swojego mieszkania i pozwalała zostawiać zapasową koszulę w szafie.

Czasami było prawie tak, jakby chciała, żeby ją odkryto. Przynajmniej oszczędziłoby to trudnej rozmowy, którą, jak wierzyłem, pewnego dnia zainicjuje ze swoim mężem.

Oczywiście, powinienem był postawić jej ultimatum, żeby od niego odeszła – ale bałem się, że ją stracę.

Więc dryfowaliśmy dalej, ciesząc się chwilami spędzonymi ze sobą i unikając wielkiego słonia w kształcie męża w pokoju.

Jej kartki urodzinowe kończyły się słowami „Zaczekaj na mnie”, a kartki świąteczne co roku wyrażały wariację na ten sam temat: „Czy możemy, proszę, sprawić, by był to ostatni rok, który spędzimy osobno?” – czytamy w jednej z nich.

Jako pisarz podróżnik dużo pracowałem za granicą. Może umawiałem się z mężatką, bo podświadomie pasowało to do mojego chaotycznego stylu życia, choć jednocześnie tęskniłem za intymnością.

To, co trzymało mnie emocjonalnie przy sobie, to świadomość, że ona czeka w kolejce. Byłem przygotowany na kompromis. Poczekałbym, aż jej syn skończy szkołę, gdyby tego właśnie chciała. Zrezygnowałbym z posiadania własnych dzieci, gdyby to oznaczało bycie z nią.

W Lauren miałem półpartnerkę, o której myślałem nieustannie, nawet jeśli nie mogłem być z nią przez cały czas.

Pomyślałem o tym, jak wiele kobiet było w mojej sytuacji, czekając, aż mężczyzna opuści żonę. Jako kochanek dostajesz to, co najważniejsze w małżeństwie: śmiech, uśmiechy, seks. Związek bez żadnych nudnych fragmentów.

Ale to, czego nam brakowało, to emocjonalna bliskość – to piękne poczucie, że tracimy razem czas i towarzyszące temu poczucie pewności. Miałem tę prawdziwą intymność w poprzednich związkach, teraz desperacko pragnąłem jej z Lauren.

W głębi duszy wiedziałem, że zasługuję na więcej. Ale obawiałem się, że nigdy nie znajdę tej samej chemii z nikim innym.

Poznałem kobiety na imprezach i w pracy, które były samotne i atrakcyjne. Ale mimo wielu okazji byłem wierny Lauren. Jak na ironię, moja lojalność leżała u boku kobiety, która nie była lojalna.

Patrząc wstecz, ten związek pozostawił mnie głęboko sfrustrowanego, a moje poczucie własnej wartości wzięło górę.

Lauren na zawsze się żegnała. Radosne wieczory były skażone faktem, że wkrótce będzie w pociągu z powrotem do swojej rodziny.

Jesteśmy przyzwyczajeni do słuchania kochanek mówiących o tym, jak sfrustrowane i winne czują się. Ale tutaj mężczyzna ujawnia swoją stronę historii (zdjęcie w pliku)

Zostawałem sam w kawiarni na stacji King’s Cross, moje serce zawieszone w powietrzu, wiedząc, że byliśmy tydzień, czasami dziesięć dni, od zobaczenia się ponownie. Zaczęłam naprawdę nienawidzić tej kawiarni.

Najtrudniejsze pożegnania były po sporadycznych weekendach, kiedy wyjeżdżaliśmy – im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym większą dziurę czułam w środku. Z zazdrością wpatrywałam się w splecione pary w niedzielnym pociągu jadącym do domu.

Podczas szkolnych wakacji prawie w ogóle nie słyszałam o Lauren. Teksty były sporadyczne; nasze codzienne e-maile stały się cotygodniowym nadrabianiem zaległości.

Jednego popołudnia podczas ferii wielkanocnych Lauren niespodziewanie do mnie zadzwoniła. Zwiedzała muzeum w Londynie z Jakiem.

’Chciałam tylko usłyszeć twój głos’, powiedziała. Byłem wzruszony, jej zaniedbanie natychmiast wybaczone.

W połowie naszej rozmowy telefonicznej usłyszałem w tle głos młodego chłopca.

„Czy to tata? Jake zapytał.

Nastąpiła niezręczna pauza.

„Nie, to nie tata”. Wyszeptała pośpieszne pożegnanie i linia zgasła.

Mimo tego, jak bardzo ją kochałem, miałem pokusę, aby zakończyć nasz związek tam i wtedy. Trzeba było jej małego syna, aby przebić bańkę, którą zbudowaliśmy wokół siebie i nagle poczułem się okropnie.

To był związek oparty na wspólnym egoizmie. Brak szacunku dla jej męża był czymś, co postanowiłem zignorować, a przez to stałem się integralną częścią oszustwa.

W oczach osób postronnych i prawa nasza miłość była fałszywa – wręcz nieistniejąca. Nic nas ze sobą nie łączyło. Gdyby Lauren umarła, nie daj Boże, byłbym pierwszym, który by się przejął, ale ostatnim, który by się dowiedział.

Usłyszałem głos małego chłopca, który zapytał: „Czy to tata?”.

Ta przerażająca świadomość zaświtała mi, gdy patrzyłem na żałobników na pogrzebie mojego ojca.

Jej mąż może pewnego dnia wygłosi przemówienie na pogrzebie Lauren. Nie ja. Byłabym obcą osobą szlochającą z tyłu kościoła – jeśli w ogóle zostałabym powiadomiona.

I wtedy, latem 2013 roku, dzień, którego skrycie się obawiałam, w końcu nadszedł.

Wiedziałam, że to koniec, gdy tylko otrzymałam jej kartkę – na niej było napisane tylko moje imię, a nie „Kochanie”.

„Mamy świetną chemię, ale potrzebuję więcej niż możesz mi dać,” napisała Lauren, radząc mi znaleźć kogoś młodszego i mieć własne dzieci.

Byłem oszołomiony, zszokowany jej chłodem po tak długim czasie razem. Na kartce było zdjęcie dwóch serc owiniętych czymś, co wyglądało jak drut kolczasty – całkowicie znaczące, jestem pewien – i dalekie od romantycznych obrazów z przeszłości.

Ale to ostatnie słowa mnie rozwścieczyły: poznała kogoś innego.

Prawie zemdlałem. To było tak, jakby nasz romans nigdy nie istniał. My” zostało wymazane z historii. Dekada namiętności i nadziei legła w gruzach. Ona potrzebowała więcej? To było trochę za bogate! Chciałem więcej przez dziesięć lat.

Nigdy więcej nie usłyszałem od Lauren. Nie mamy wspólnych przyjaciół, więc nie mogę nawet zapytać ich o aktualizacje dotyczące jej życia. Być może nie jest to zaskakujące, jak na doświadczoną cudzołożnicę, nie jest ona zbyt popularna w mediach społecznościowych.

Jestem oczywiście ciekawy jej losu, ale mądrzej jest nie utrzymywać kontaktu z kimś, kogo się tak bardzo kochało.

Minęły już prawie trzy lata i zajęło mi dużo czasu, aby dojść do siebie. Piszę książkę o naszym romansie i proces ten jest uzdrawiający.

Wreszcie, w wieku 49 lat, znów czuję się szczęśliwy, chociaż moje serce wciąż lekko trzepocze, gdy jedna z jej kartek wypada z książki. Ale wyszedłem z cienia i znów chodzę na randki.

I złożyłem sobie obietnicę: w moim następnym związku chcę niedzielnych nocy i poniedziałkowych poranków razem, i wszystkich tych nudnych drobiazgów codziennego życia, które pary biorą za pewnik. Wszystkie rzeczy, które teraz zdaję sobie sprawę, że nigdy nie miałem.

  • Dwa miesiące po tym, jak Lauren zakończyła nasz romans, namierzyłem adres e-mail jej męża i nieśmiało wysłałem wiadomość, aby sprawdzić, czy to naprawdę on. Ku mojemu zdumieniu, odpisał. Wtedy powiedziałam mu wszystko. Nigdy się nie odezwałam.
ADVERTISEMENT

Niektóre nazwiska zostały zmienione.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.