Czytałem słodko-gorzką autobiografię skandalicznie utalentowanej Jeanette Winterson, kiedy mieszkałem w Wielkiej Brytanii na początku lat 2000. To było cudownie zatytułowany Pomarańcze nie są jedynym owocem. Bez zagłębiania się w nią, od razu łapiecie o co chodzi. I think back to that title as much as to the story itself.
Living through a few winter in the northern hemisphere, I began to understand how you may only see one or two different fruits (albeit many varieties of them) during the lean winter months.
Jako rodowity mieszkaniec południowej półkuli, z klimatem, który jest wystarczająco zróżnicowany, aby wyhodować prawie wszystko, widziałem wielką różnorodność owoców w moim wychowaniu w Australii.
Pomogło mi to, że dorastałem w domu restauracji. Przez cały rok przechowywaliśmy wiele odmian dojrzewających mango, persymony, owoców pestkowych, gruszek, bananów, cytrusów i innych – pod chłodem schodów lub ciepłem kuchennego blatu – w zależności od stopnia dojrzałości.
Więc pomarańcze to rzeczywiście nie jedyny owoc.
Szczególnie jeśli zdarzy ci się mieszkać w „ani tu, ani tam” mikroklimat jak NSW Northern Rivers.
„Ani tu, ani tam” może być, wyzwalająco, dokładna lokalizacja, aby spróbować swoich sił w uprawie czegokolwiek. Było tak wielu ludzi o dobrych intencjach, którzy ostrzegali mnie przed uprawą tego czy tamtego, twierdząc, że nie będzie tu dobrze. Ich rady są zawsze mile widziane, ale nie zawsze brane pod uwagę. Mam buntowniczą naturę, która czasami prowadzi do spektakularnych porażek, jak na przykład myślenie, że uda mi się sprawić, aby bazylia przetrwała całą zimę w tunelu foliowym … nie tak! Godziny światła dziennego zmieniają się bez względu na klimat, okazuje się.
Lokalnie znany sadownik stał się naszym bliskim mentorem i na szczęście mieszka obok. To bardzo przydatne, zwłaszcza, że on pierwszy wytyka moje błędy. John i Lyndall Picone to prawdziwi gospodarze w każdym calu, najmilsi i najhojniejsi ludzie, jakich kiedykolwiek można spotkać. John jest dociekliwym studentem botaniki, domowym producentem komercyjnych owoców, przypraw i peklowanych drobnych towarów.
Udało mu się tam, gdzie inni się poddali, szczególnie jeśli chodzi o jego nieprawdopodobny sad, z opuncją figową rosnącą w zgodzie obok jabłek, winogron, wanilii i kakao. Lyndall jest odpowiedzialny za kapary – jest to trudna praca, która trwa wieki.
Po raz pierwszy zostałem zaproszony do ich ogrodu Eden dziewięć lat temu, z przyjemnością zauważyłem, że mój solidny imigrant, wychowanie w przemyśle restauracyjnym postawiło mnie w dobrym położeniu, aby rozpoznać większość z tego, co tam wyrósł.
Ale w sadzie Johna, jeden owoc mnie zaskoczył: czarny sapot, który jest również nazywany czekoladowym owocem puddingu.
Mam problem z tą nazwą, głównie dlatego, że jest myląca. Tekstura nie przypomina budyniu – nie jest ani kremowa, ani o konsystencji budyniu gotowanego.
A co do smaku czekolady – byłbyś bardzo zdezorientowany, gdybyś tego właśnie oczekiwał. Jeśli jednak podejdziecie do czarnego sapotu z otwartym umysłem, jest on całkowicie nieoczekiwany i zachwycający, z miodowymi, karmelowymi, daktylowymi i mineralnymi tonami.
Owoce najlepiej spożywać, gdy ich wygląd zewnętrzny jest już zupełnie nieświeży, z nieco obitym wyglądem. To niestety czyni go nieatrakcyjnym owocem z supermarketu. Konsystencja doskonale dojrzałego sapote przypomina namoczone daktyle lub bardzo dojrzałą papaję. Jest kremowy i bardzo przyjemny, jeśli tak jak ja lubicie tę mięsistą konsystencję.
Ja lubię jeść go samego z wyciśniętymi cytrusami – jak większość słodkich, w pełni dojrzałych owoców miękkich. W podobny sposób, w jaki twoje ręce są poplamione morwą, kiedy je zbierasz, po wypolerowaniu czarnego sapotu, cała twoja twarz będzie umazana jak u dziecka. Takie, które nie ma samokontroli przy misce czekoladowego budyniu. Fakt, że w zależności od dojrzałości ma różne odcienie brązu, prawdopodobnie stąd wzięła się jego nazwa.
Dla mnie, black sapote smakuje podobnie do persimmon Hachiya, i podobnie jak Hachiya, musi być całkowicie miękki w dotyku, aby był gotowy do jedzenia, w przeciwnym razie cierpkość sprawi, że twoje usta będą szczypać, a język cofać się w przerażeniu.
Podpowiedź na to, kiedy go jeść, znajduje się w jego innej nazwie: sapote to hiszpańskie słowo oznaczające miękki owoc. Podobieństwo czarnego sapotu do persymony nie jest przypadkowe – należy on do tej samej rodziny Ebenaceae. Drzewa wyglądają podobnie, mają wspaniały, pełny baldachim. Jednak w przeciwieństwie do persymony, która może wytrzymać zimno, czarny sapote jest bardzo drzewem strefy tropikalnej, pochodzi z Meksyku, Ameryki Środkowej i Kolumbii.
Domyślam się, że został nazwany „sapote” z braku lepszego opisu. Wiele roślin z lasów i dżungli Ameryki Południowej nazwano tak samo, a czynnikiem różnicującym był inny identyfikator koloru lub kształtu. W ten sam sposób wiele rodzimych owoców w innych kolonizowanych krajach otrzymało nazwy owoców powszechnie spożywanych przez ich zdobywców. Jak to się stało, że mamy tak wiele „jabłek” i „jabłek” – żadne z nich nie jest spokrewnione z gatunkiem Malus? A teraz język jest trudny do zmiany, komercyjnie nazywa się to, co potwierdza ogólny konsensus.
Są więc czarne i białe sapoty (bez związku), mamey i chiku sapoty (ta sama rodzina). Czarne sapotes nie są jedynymi sapotes – ale sądzę, że Jeannette Winterson z całego serca zgodziłaby się, że powinno być dla nich miejsce w misce z owocami.
Chleb z czarnego sapotu
Czarny sapot może być z powodzeniem stosowany zamiast bananów podczas pieczenia. Można go również zamienić w deser bez pieczenia, jak lody lub nawet sorbet – pięknie emulguje.
Oto łatwy przepis, który można upiec w tortownicy lub formie do bochenków, tekstura na zewnątrz będzie piękna i krucha, podczas gdy w środku będzie jak budyń gotowany na parze. Można go również polać kwaśnym lukrem, co będzie się bardzo dobrze komponować. Jednak pozostawiony w takiej postaci, będzie wspaniałym śniadaniem lub nawet podwieczorkiem. W miarę możliwości używaj najlepszej jakości składników organicznych.
1kg w pełni dojrzałego czarnego sapote, utłuczonego ręcznie
1 szklanka mąki kokosowej
1 szklanka mąki gryczanej
½ szklanki mąki z tapioki
¾ szklanki pełnotłustego mleka
1 szklanka jogurtu greckiego
¾ szklanki posiekanych organicznych daktyli
1 łyżka mielonego cynamonu
1 wyskrobana laska wanilii (włóż wyskrobaną laskę do słoika po cukrze)
4 jajka, ubite
1 filiżanka roztopionego masła
¾ filiżanki opiekanych posiekanych orzechów pekan (opcjonalnie)
1 łyżeczka soli morskiej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki granulowanego brązowego cukru (do posypania na wierzch)
Zmieszaj wszystkie mokre składniki, połącz przesiane suche składniki razem i złóż delikatnie, uważając, aby nie przesadzić z mieszaniem.
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
.
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragraphs}}{{highlightedText}}
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger
.