The Observer

Kim jest prawdziwy Slim Shady?

Eminem walczy ze swoją tożsamością na „Revival”

Alex Clarke, Staff Reporter|January 19, 2018

Podobnie jak poprzednie prace Eminema, jego dziewiąty album studyjny „Revival” jest kolosalny, z 19 utworami taktującymi w ponad godzinę i 15 minut. Wciąż jest tym samym Slim Shady w niektórych utworach, plując śmiesznymi puentami, opowiadając historie, które dotyczą go jako mordercy i mówiąc o jego relacji z córką. Pokazuje też ogromne umiejętności w utworach takich jak „Offended”. Ale między pęknięciami kryje się inny Eminem, dojrzały 45-latek, który jest polityczny i nie zadaje się już z gwiazdami popu, zamiast tego zlecając im śpiewanie na swoim albumie. Te dwie osobowości tworzą niespójny, czasami szarpiący rollercoaster albumu, pozostawiając słuchaczy z pytaniem, kim Eminem jest teraz.

„Revival” ma więcej utworów z funkcjami niż jakikolwiek poprzedni album, ale nie o wiele. Osiem z 19 utworów na „Revival” zawiera featuringi, nieznacznie ustępując The Slim Shady EP, która zawierała artystów w siedmiu z 20 utworów. Na „Revival” Eminem współpracował z Beyoncé, Phresher, Edem Sheeranem, Alicią Keys, X Ambassadors, Skylar Grey, Kehlani i Pink. Ten imponujący, aczkolwiek dziwny roster popycha niszę rapu Eminema w kierunku muzyki pop, czymś, czym kiedyś gardził. Każda piosenka wydaje się być dostosowana do unikalnych umiejętności i osobowości danego wykonawcy, i choć wydaje się to być dobrym pisaniem muzyki, efekt jest dziwny. Każda funkcja po prostu czuje się jak bezosobowy dodatek do wersu Eminema, a czasami nawet czują się jak wokalny punkt piosenki, co nie powinno mieć miejsca.

Najbardziej szarpiącą częścią albumu dla mnie była próba zrozumienia, gdzie Eminem stał. On wychodzi, pistolety płonące, na froncie politycznym z utworów takich jak „Untouchable”, który koncentruje się na nierówności rasowej, ale czuje się jak ktoś czytający miesięczne wiadomości, i „Like Home,” który bierze cel prosto w Donalda Trumpa.

Wtedy, nie wiele piosenek później, dostajemy „Offended” i „Heat” plecami do siebie. „Heat” od razu zrujnował dla mnie ten album tekstami takimi jak: „Grab you by the (Meow!), hope it’s not a problem, in fact/ About the only thing I agree on on with Donald is that/ So when I put this palm on your cat/ Don’t snap, it’s supposed to get grabbed/ Why do you think they call it a snatch?”

Eminem skomentował tę rozbieżność w wywiadzie dla Vulture: „Ludzie, którzy znają moją muzykę, potrafią powiedzieć, kiedy żartuję, a kiedy jestem szczery w jakimś temacie”. Ale jego publiczność zmieniła się od czasu jego debiutu we wczesnych latach 2000, więc myślę, że źle ocenił liczbę ludzi, którzy są naprawdę w porządku z jego przeskakiwaniem między nawoływaniem do nierówności rasowej i robieniem żartów z gwałtu na tym samym albumie.

Pokazano nam dorosłego Eminema na konfesyjnych utworach, takich jak „Walk on Water”, „River”, „Bad Husband” i bardzo najlepszych utworach na płycie: „Castle” i „Arose”. Zwłaszcza dla artysty, który przeszedł tak wiele, wyznania są tym, w czym Eminem czuje się najlepiej: surowe, szczere, nie wyciągające ciosów (nawet jeśli skierowane są przeciwko niemu samemu). Są one również odpowiednie dla jego miejsca w muzyce dzisiaj, jako 45-letniego ojca.

Bardziej zabawne, lżejsze utwory, takie jak „Framed” i „Remind Me” pasują do albumu jako przypomnienia jego poprzednich dźwięków, a może nawet dźwięki „Heat” i „Offended” pasują jako przypomnienia o niepoprawnej politycznie przeszłości Eminema.

W sumie „Revival” sprawia wrażenie bałaganu, jakby Eminem sam nie wiedział, gdzie stoi, w połowie w przeszłości, w połowie w teraźniejszości. Jeśli planuje kontynuować swoją karierę rapową, Eminem musi zdecydowanie zdecydować, gdzie stoi i kim jest teraz, a nie kim był kiedyś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.