Podróżuj ze mną do wczesnych lat 80-tych, kiedy po raz pierwszy pojechałem na Haiti. Zajęcia na Uniwersytecie Duke’a zainteresowały mnie różnicami zdrowotnymi i wzbudziły moją ciekawość co do Haiti, dokąd udałem się wkrótce po ukończeniu studiów. Trafiłem do sennego miasteczka w środkowej części Haiti, zwanego Mirebalais, gdzie mieszkałem na plebanii kościoła episkopalnego i pracowałem w gorącej, przepełnionej klinice.
Moja praca polegała na wykonywaniu pomiarów parametrów życiowych i udzielaniu moralnego wsparcia młodemu lekarzowi. Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, a on z czasem wyznał, jak bardzo męczy go praca w tak zaniedbanej placówce. Ale nigdy nie zrobił wiele, aby to zmienić. Lekarz, który nie miał jeszcze trzydziestu lat, był uczony na niedostatek i porażkę, tak jak ja byłem uczony na dostatek i sukces. Mimo że sam nie był biedny, praca w tej klinice obniżyła jego oczekiwania co do tego, co jest możliwe, jeśli chodzi o zapewnienie opieki zdrowotnej osobom żyjącym w ubóstwie.
I kto mógłby go winić? Taki sam werdykt wydała większość „ekspertów” w dziedzinie zdrowia międzynarodowego w tamtym czasie. Podobnie jak dziś, Haiti było najbiedniejszym krajem na półkuli, a zatem miało jeden z największych problemów zdrowotnych; trudno mi było pojąć skalę wyzwań, przed jakimi stanęło. Ale założenie, że jedyną możliwą opieką zdrowotną na wiejskich terenach Haiti była opieka zdrowotna niskiej jakości – to była porażka wyobraźni.
Od tamtej pory dowiedziałem się, że zdecydowana większość ekspertów od zdrowia publicznego na świecie i innych, którzy starają się walczyć z ubóstwem, są zakładnikami podobnych porażek wyobraźni. Jestem jednym z grupy też, oczywiście, i mówię ci to, bo to zajęło mi dużo czasu, aby zrozumieć, jak kosztowne są takie porażki. Każdy dzień w klinice żywo przypominał mi o żniwie, jakie zbiera brak wyobraźni.
To nie była porażka w długich godzinach pracy – wszyscy to robiliśmy – ale raczej porażka w wyobrażeniu sobie alternatywy dla rodzajów programów, które w literaturze poświęconej zdrowiu publicznemu uznano za „realistyczne”, „zrównoważone” i „opłacalne” – trzy terminy, które były już w obiegu pod koniec lat osiemdziesiątych. Większość moich haitańskich kolegów, podobnie jak ten lekarz, nie była przekonana, że osiągnięcie doskonałości jest możliwe. Moje doświadczenia w Mirebalais, tego pierwszego brutalnego i pouczającego roku, zainspirowały mnie do tego, by przez całe życie pragnąć zobaczyć na Haiti szpital godny jego mieszkańców.
Mirebalais, w 1983 roku, było również miejscem, gdzie poznałem Ofelię Dahl oraz ojca Fritza i Yolande Lafontant, którzy przyjęli mnie jako wolontariusza. Wszyscy z nadzieją, złością i wstrętem stwierdziliśmy, że wiejscy Haitańczycy zasługują na lepszą opiekę medyczną, a kilka lat później ta grupa założyła organizację Partners In Health wraz z kilkoma innymi osobami zebranymi po drodze.
Nikt z nas nie wyobrażał sobie, że większy afront dla Haiti nastąpi 12 stycznia 2010 roku, kiedy to potężne trzęsienie ziemi zniszczyło Port-au-Prince. Trzęsienie ziemi zmusiło nas do przyjęcia roli organizacji zajmującej się nie tylko opieką zdrowotną, ale także pomocą w przypadku katastrof. Zmusiło nas również do całkowitego przemyślenia naszych planów budowy szpitala w Mirebalais. Po zniszczeniu haitańskiej szkoły pielęgniarskiej, zniszczeniu i zamknięciu szkoły medycznej, po upadku lub zniszczeniu większości szpitali w Port-au-Prince, gdzie będzie się kształcić kolejne pokolenie haitańskich pracowników służby zdrowia?
Partnerzy w służbie zdrowia przesłali tysiące darowizn na odbudowę. Ale nie wystarczyłyby one, aby odbudować coś naprawdę odważnego i pięknego; potrzebowaliśmy czegoś większego, wielokrotnie większego. Wspólnymi siłami ekipa poprawiała plany ponad tuzin razy, raz po raz powiększając ich zakres, by w końcu stworzyć centrum medyczne o powierzchni 205 000 stóp kwadratowych. To było trzy razy więcej niż wszystko, co do tej pory próbowaliśmy zbudować. Powiedzmy, że te plany były naszą odpowiedzią na nieustanne porażki wyobraźni.
Dla niektórych szpital jest tylko budynkiem w trakcie realizacji, jednym z wielu projektów. Ale dla mnie jest on symbolem naszego szacunku dla Haitańczyków i naszego dążenia do tego, aby owoce nauki i sztuki leczenia były łatwiej dostępne dla ludzi, którzy ich tak bardzo potrzebują.
Jak ta historia ma się do ciebie? Po pierwsze, spróbuj przeciwdziałać niepowodzeniom wyobraźni. Bardzo wiele osób, w tym eksperci od zdrowia publicznego i niektórzy z naszych współpracowników, kręcili głowami i odradzali ambitniejszą wersję szpitala w Mirebalais. Nie twierdzę, że nie mieli racji. Minie jeszcze dużo czasu, zanim będziemy mogli uznać ten wysiłek za sukces. Szpitale są podstawą każdego systemu opieki zdrowotnej, ale są to duże, drogie i skomplikowane w prowadzeniu instytucje. Złożoność opieki szpitalnej jest jednym z powodów, dla których zdrowie publiczne zaczyna się od nisko wiszących owoców: szczepionek, planowania rodziny, opieki prenatalnej, moskitier, mycia rąk i latryn.
Ale trudniejszych problemów zdrowotnych i rozwojowych – od gruźlicy lekoopornej, chorób psychicznych i nowotworów po brak edukacji, czystej wody, dróg i bezpieczeństwa żywnościowego – nie można po prostu zostawić na lepszy dzień. A co z wyżej wiszącymi owocami? Czy narzędzia i strategie zdrowia globalnego pozwalają nam na opiekę nad ludźmi z bardziej złożonymi problemami? Czy możemy odpowiedzieć na więcej potrzeb?
Krótka odpowiedź: oczywiście, że możemy, z innowacyjnością i determinacją oraz odważniejszą wizją niż ta, która została zarejestrowana w ciągu kilku dekad.
Drugi punkt: starając się wyobrazić sobie lub ponownie wyobrazić sobie rozwiązania największych problemów naszych czasów, wykorzystaj moc partnerstwa.
Partnerstwo jest podstawą naszej pracy, odkąd zaczęła się w Mirebalais trzy dekady temu. To dlatego w kilkunastu językach nazywamy nasz kolektyw Partnerami w Zdrowiu. Czasami są to partnerstwa pomiędzy dostawcami usług, nauczycielami i naukowcami. Zawsze są to partnerstwa między ludźmi z bardzo różnych środowisk (w jednym kraju lub w wielu). Czasami partnerstwa łączą różne rodzaje ekspertyz medycznych – chirurgiczne, medyczne, psychiatryczne itd. Czasami łączą ludzi, którzy projektują i budują szpitale z tymi, którzy wiedzą, jak zasilać je energią odnawialną lub łączyć je z siecią informacyjną.
Przede wszystkim takie partnerstwa łączą tych, którzy mogą służyć z tymi, którzy potrzebują usług – i starają się wprowadzić tę drugą grupę do pierwszej, rekrutując ich do działania jako pracowników służby zdrowia w społeczności, na przykład. Przenosząc ludzi z pozycji „pacjenta” do pozycji „świadczeniodawcy” i z pozycji „potrzebującego” do pozycji „darczyńcy”, możemy pomóc w przerwaniu cyklu ubóstwa i chorób. Taki jest nasz model zrównoważonego rozwoju.
Partnerstwo nie zawsze jest łatwe do utrzymania. Często konkurencja rządzi tam, gdzie powinna dominować współpraca. Ludzie pracujący na rzecz walki z ubóstwem, podobnie jak mój przyjaciel-lekarz w Mirebalais kilkadziesiąt lat temu, zbyt często uczą się niedoboru. Tam, gdzie brak pracy jest status quo, budowanie nowych szpitali i szkół może przynieść niektórym rozczarowanie: każdy chce tam pracować – i zazwyczaj nie dlatego, że chce lepszej pracy, ale dlatego, że chce mieć pracę, kropka. Jeśli ktoś inny dostanie pracę, nasi koledzy zakładają, że oni jej nie dostaną.
Tego rodzaju myślenia o ograniczonym dobru, o sumie zerowej można się spodziewać wśród osób żyjących w ubóstwie, które wiedzą z pierwszej ręki, że dobre rzeczy są zazwyczaj w niedoborze. Ale takie myślenie jest mniej akceptowalne wśród grup dobrej woli (zagranicznych lub krajowych) i wśród ekspertów ds. rozwoju, którzy starają się walczyć z ubóstwem. Ubóstwo nie poddaje się strategii o sumie zerowej. Podobnie jak inne wielkie wyzwania, które stoją przed nami, od globalnego ocieplenia po długotrwały i sprawiedliwy wzrost gospodarki światowej.
Pamiętajcie, że wasz własny sukces nie przyjdzie bez prawdziwego partnerstwa. Nie myślcie o nim jako o osiągnięciu go kosztem sukcesu kogoś innego. W miarę jak pojawiają się nowe wyzwania dla przetrwania wszystkich mieszkańców tej planety, wasze pokolenie, bardziej niż jakiekolwiek inne, będzie musiało objąć partnerstwo.
Zaadaptowane z książki To Repair the World: Paul Farmer Speaks to the Next Generation (University of California Press, 2013).
Dr Paul Farmer jest głównym strategiem i współzałożycielem Partners In Health, profesorem uniwersytetu Kolokotrones i przewodniczącym Wydziału Zdrowia Globalnego i Medycyny Społecznej w Harvard Medical School oraz szefem Wydziału Globalnej Równości Zdrowotnej w Brigham and Women’s Hospital w Bostonie. Sprawdź, czy w Twojej okolicy odbywają się jego wystąpienia.