Czytanie oficjalnej relacji Napoleona Bonaparte z bitwy pod Waterloo, napisanej 20 czerwca 1815 r., dwa dni po bitwie, może być pewnym szokiem. W jednym z kluczowych zdań czytamy: „Po ośmiu godzinach ostrzału, szarż piechoty i kawalerii, cała armia mogła z satysfakcją patrzeć na wygraną bitwę i pole bitwy w naszym posiadaniu”
Zważywszy, że pierwsze strzały armatnie padły około 11 rano, oznaczałoby to, że wraz z zapadnięciem zmroku Napoleon był zwycięzcą. A przecież prawie każdy historyk od 1815 roku jednoznacznie stwierdza, że bitwę wygrały wojska księcia Wellingtona i jego pruskiego sojusznika generała Gebharda Blüchera, a klęska Francji pod Waterloo skutecznie położyła kres panowaniu Napoleona jako cesarza. Jak więc mógł on „patrzeć z satysfakcją na wygraną bitwę”?
- 10 momentów, które zadecydowały o losach kampanii pod Waterloo
Aby znaleźć odpowiedź, należy przeczytać nieco dalej w raporcie, gdzie Napoleon przyznaje, że „około godziny 20:30” niektóre francuskie oddziały błędnie uznały, że jego niezwyciężona Stara Gwardia ucieka z pola bitwy i wpadły w panikę. Wyjaśnia, że „zamęt panujący w nocy uniemożliwił zebranie oddziałów i pokazanie im, że się mylili”. Brzmi to mniej jak przegrana bitwa niż opuszczony mecz piłki nożnej.
I nie tylko wkrótce zdymisjonowany cesarz Francji napisał na nowo historyczne fakty dotyczące Waterloo. Francuski weteran bitwy, kapitan Marie Jean Baptise Lemonnier-Delafosse, twierdził w swoich wspomnieniach: „To nie Wellington wygrał; jego obrona była uparta i godna podziwu, ale został odepchnięty i pokonany.”
Co ciekawe jednak, kapitan Lemonnier-Delafosse dodaje dalej, że Waterloo było „niezwykłą bitwą, jedyną, w której było dwóch przegranych: najpierw Anglicy, potem Francuzi”. Tak więc przyznaje się on do porażki, choć w mylący sposób.
Czy Lemonnier-Delafosse ma na myśli to, że Napoleon pokonał Wellingtona, a następnie przegrał z Blücherem, gdy Prusacy przybyli na pole bitwy po zmroku. Jest to kluczowy argument, ponieważ sugeruje, że Napoleon wyszedł z 18 czerwca z jednym zwycięstwem i jedną porażką. Wracamy do analogii piłkarskiej: pod Waterloo Napoleon wygrał remis. Innymi słowy, nie był całkowitym przegranym. I dla wielbicieli Napoleona, dawnych i obecnych, to zawsze było najważniejsze.
Nawet dziś istnieje podgatunek historyków (głównie francuskich, co nie dziwi) oddanych zachowaniu wyobrażenia o „Napoleonie Bonaparte, zwycięzcy”. Przedstawiają go jako wielkiego generała, który może i poniósł porażki w Rosji w 1812 r. (kiedy stracił około pół miliona żołnierzy i był zmuszony porzucić wszystkie swoje zdobycze terytorialne) i w Belgii w 1815 r. (choć nie zapominajmy, że pod Waterloo był remis), ale który, gdy zsumuje się wszystkie bitwy, był zwycięzcą – największym bohaterem Francji w historii, który rozszerzył granice kraju, aż zdominowana przez Francuzów Europa rozciągała się od Portugalii po Polskę i od Bałtyku po południowy kraniec Włoch. Niemal jedynym brakującym elementem w jego układance budowania imperium była Wielka Brytania.
Dlatego Waterloo jest tak ważne i dlatego wciąż toczą się wokół niego kontrowersje (przynajmniej w umysłach Francuzów) – bitwa ta została stoczona przeciwko odwiecznemu wrogowi Francji, Anglikom, z którymi Francja toczyła wojnę praktycznie bez przerwy od 1337 roku. Wielka Brytania była niemal jedynym europejskim krajem, którego Napoleonowi nigdy nie udało się najechać. Była to już czarna plama na jego mapie Europy przed Waterloo, więc brytyjskie próby gloryfikowania jej jako francuskiej porażki grożą dostarczeniem coup de grâce do pamięci Napoleona.
- Waterloo: jak wyglądała bitwa dla Czerwonych Kurtek Wellingtona?
Wszystko to wyjaśnia przewrotnie pokrętne argumenty, które historycy bonapartystyczni podawali, aby pomniejszyć angielsko-pruskie zwycięstwo z czerwca 1815 r., od kiedy Napoleon zrobił to w swoim raporcie po bitwie.
Jednym z ich klasycznych argumentów jest to, że Wellington oszukiwał. Rok wcześniej przewidział, że otwarte pola uprawne na południe od Brukseli mogą być miejscem starcia pomiędzy siłami brytyjskimi i francuskimi w tym regionie, i znalazł grzbiet, na którym ustawi swoich żołnierzy 17 czerwca 1815 roku. Niektórzy mogą twierdzić, że zwiad w poszukiwaniu wyższego terenu w strategicznym miejscu był inteligentnym planowaniem wojskowym – dla Bonapartystów było to jednak oszustwo.
Po wybraniu pola bitwy wielu francuskich historyków twierdzi, że wszelkie nadzieje na zwycięstwo ludzi Napoleona zostały zaprzepaszczone przez niekompetencję jego generałów. Przytaczają oni długą listę błędów popełnionych przez brata Napoleona, Jérôme’a, który stracił 5 000 istnień ludzkich w bezsensownym ataku, podczas gdy otrzymał rozkaz stworzenia prostej dywersji na początku bitwy; przez marszałka Michela Neya, który poprowadził kilka źle zaplanowanych szarż kawalerii; oraz przez marszałka Emmanuela de Grouchy, który został wysłany na zwiad w poszukiwaniu Prusaków i po prostu zniknął na cały dzień, zatrzymując się w pewnym momencie, by skosztować świeżych truskawek. Ten owocowy piknik od tamtej pory prześladuje nazwisko jego rodziny.
Smutnym faktem było to, że po ponad dekadzie nieustannej wojny, krytyczna liczba najbardziej utalentowanych i najwierniejszych generałów Napoleona nie żyła. Na początku XIX wieku generałowie prowadzili swoje wojska od frontu i niemal stale pozostawali na linii ognia. Najwierniejsi ludzie Napoleona polegli w bitwie. Inni zdradzili go podczas politycznych wstrząsów we Francji w 1814 roku, gdy Napoleon został po raz pierwszy obalony. Wielu francuskich żołnierzy skarżyło się później w swoich wspomnieniach, że ich oficerowie nie wierzyli w sprawę Napoleona.
- Jakie znaczenie ma Waterloo?
Jeśli niezaangażowani oficerowie to za mało, Napoleonowi przeszkadzała również pogoda. Deszcz lał się z belgijskiego nieba przez całą noc przed bitwą, zmuszając francuskich żołnierzy do spania w kałużach i uniemożliwiając Napoleonowi manewrowanie swoimi armatami – jego ulubioną bronią – na miejscu. Oczywiście deszcz padał również na ludzi Wellingtona, ale w oczach Bonapartystów nie ma to znaczenia. Jak ujął to XIX-wieczny francuski pisarz Victor Hugo: „Gdyby w nocy z 17 na 18 czerwca nie padało, przyszłość Europy wyglądałaby inaczej. Kilka kropel deszczu mniej lub bardziej obaliło Napoleona.”
Hugo sugeruje, że ten deszcz nie był przypadkowy – sam Bóg zdecydował, że Napoleon był po prostu zbyt wielki: „Nadmierne znaczenie tego człowieka w losach świata zaburzało równowagę… Waterloo nie było bitwą. To była zmiana kierunku rozwoju wszechświata”. Dlatego niemożliwe było, aby Napoleon wygrał pod Waterloo, konkluduje Hugo: „Z powodu Wellingtona? Z powodu Blüchera? Nie, z powodu Boga.” Z takimi wrogami żadni przyjaciele nie mogli pomóc.
Napoleonowi dokuczało również zdrowie. Według różnych relacji cierpiał na pale, zakażenie układu moczowego, schorzenia gruczołów i/lub syfilis. Jeden z XX-wiecznych francuskich biografów Napoleona, Max Gallo, opisał chyba najgorszy przypadek hemoroidów w historii literatury: „gęsta, czarna krew, ciężka i paląca, płynęła przez dolne partie ciała, pęczniejąc w żyłach aż do ich rozerwania”. Jazda konna na polu bitwy musiała być męczarnią. Implikacją tych historii zdrowotnych jest oczywiście to, że wielki mistrz nie był całkowicie sprawny w dniu, w którym został zmuszony do walki.
To z powodu wszystkich jego cierpień zwolennicy Napoleona nie chcą patrzeć na niego jak na przegranego pod Waterloo. Przeciwnie, to właśnie te niepowodzenia były powodem, dla którego Victor Hugo i inni twierdzą, że ludzie Napoleona odnieśli moralne zwycięstwo: przewaga liczebna dwóch armii do jednej, dowodzeni przez drugorzędnych generałów, na których spoglądał (i na których padał) stwórca wszechświata, mimo to podjęli wspaniałą walkę.
Bonapartyści wskazują na kluczowy moment pod koniec bitwy. Gdy Francuzi wycofywali się, jedna grupa 550 ludzi zrobiła to bez łamania szeregów – był to batalion Garde, dowodzony przez generała Pierre’a Cambronne. Szybko jednak zostali otoczeni przez piechotę Wellingtona, wspartą armatami, która wezwała Francuzów do poddania się. Cambronne słynnie odpowiedział „merde!” („gówno”). Niektórzy twierdzą, że dodał: „Garde umiera, ale nigdy się nie poddaje”, choć później temu zaprzeczył, tłumacząc: „Nie jestem martwy i poddałem się.”
- Czy sproszkowane kości żołnierzy i koni, którzy zginęli w bitwie pod Waterloo, sprzedawano jako nawóz do gleby?
Słysząc tę obraźliwą ripostę, brytyjska artyleria otworzyła ogień z bliskiej odległości i zmiotła prawie wszystkich z 550, którzy natychmiast stali się męczennikami – a w niektórych francuskich oczach zwycięzcami. Victor Hugo posunął się nawet do stwierdzenia: „Człowiekiem, który wygrał bitwę pod Waterloo był Cambronne. Rozpętanie śmiercionośnej błyskawicy za pomocą takiego słowa liczy się jako zwycięstwo”. A bardziej współczesny bonapartysta, były francuski premier Dominique de Villepin, poszedł dalej, mówiąc, że to „merde” stworzyło „nową ideę francuskości”, wyzywającego narodu, który wierzy we własną wyższość pomimo wszelkich dowodów na to, że jest inaczej.
Prawdą jest, że nawet już w latach dwudziestych XIX wieku, zubożała Francja niemal rozkoszowała się faktem, że została w tyle przez (kierowaną przez Brytyjczyków) rewolucję przemysłową i zaczęła koncentrować się na swoich tradycyjnych gałęziach przemysłu, takich jak produkcja unikalnych regionalnych serów i win, destylacja perfum z rodzimych roślin i ręcznie szyte ubrania wysokiej jakości. Villepin sugeruje, że dzisiejsze globalne znaczenie tych francuskich gałęzi przemysłu to zwycięstwa, które wyrosły bezpośrednio z Waterloo.
Nie można przy tym zapomnieć o osobistym zwycięstwie Napoleona. W lipcu 1815 roku, kiedy został na krótko sprowadzony do Anglii jako jeniec, tysiąc łodzi wypełniło port Plymouth Sound, a miejscowi desperacko pragnęli zobaczyć słynnego Francuza i, jak powiedział jeden z brytyjskich marynarzy, „błogosławili się, że mieli tyle szczęścia”, jeśli im się to udało. Do czasu wydania rozkazu zesłania Napoleona na Świętą Helenę, poważnie wierzył on, że będzie mógł przejść na emeryturę jako celebryta w Anglii.
Pomimo wygnania w 1815 r., sława Napoleona Bonaparte od tego czasu rozprzestrzeniła się na cały świat. Jego zwolennicy wskazują na fakt, że jego grób w Paryżu jest większy i częściej odwiedzany przez turystów niż grób jakiegokolwiek króla Francji. Słusznie przypominają nam, że system prawny stworzony przez Napoleona, Code Civil, jest nadal używany w całej Europie. Jeśli potrzeba więcej dowodów na nieprzemijającą sławę Napoleona, jeden z jego czarnych kapeluszy został sprzedany na aukcji w 2015 r. za 1,8 mln euro koreańskiemu przemysłowcowi, który planował wystawić go w foyer swojej siedziby, aby pokazać, że on też był zwycięzcą.
- Co zabiło Napoleona Bonaparte?
Zapewne, gdy żył, Napoleon zawsze ubierał się w swoim własnym, niepowtarzalnym stylu. Podczas niedawnej wizyty w nowym muzeum w Waterloo policzyłem figurki sprzedawane w sklepie z pamiątkami i okazało się, że liczba figurek Napoleona w jego charakterystycznym kapeluszu i płaszczu przewyższa liczbę Wellingtona i Blüchera co najmniej o pięć do jednego – najwyraźniej wizerunek marki Bonaparte nie stracił na aktualności.
W skrócie, Napoleon mógł przegrać 18 czerwca 1815 r. (a debata na ten temat trwa we Francji), ale trudno zaprzeczyć, że jego zagorzali wielbiciele mają rację – wygrał bitwę z historią.
Stephen Clarke jest autorem książki How the French Won Waterloo (Or Think They Did) (Century, 2015).
Ten artykuł został po raz pierwszy opublikowany przez History Extra w sierpniu 2016
.