Yale Environment 360

Trudno w to uwierzyć teraz, gdy ropa z rozbitego odwiertu Deepwater Horizon wdziera się na bagna Luizjany. Ale to było tylko sześć tygodni temu, że prezydent Obama ogłosił główny nacisk na rozszerzenie morskich odwiertów ropy i gazu. Zobowiązanie Obamy do zniesienia moratorium na odwierty na morzu odzwierciedlało powszechnie panujące przekonanie, że działalność naftowa na morzu, niegdyś postrzegana jako brudna i niebezpieczna, jest obecnie tak bezpieczna i zaawansowana technologicznie, że ryzyko poważnej katastrofy jest nieskończenie małe, a zarządzanie nim jest kwestią umiejętności technokratycznych.
Ale w ciągu dwóch tygodni zarówno polityka, jak i praktyka odwiertów na morzu zostały wywrócone do góry nogami. Dziś przekonanie, że wiercenia na morzu są bezpieczne, wydaje się absurdalne. Wyciek z Zatoki Perskiej przypomina katastrofy wiertnicze sprzed dziesięcioleci – w tym jedną u wybrzeży Santa Barbara w Kalifornii w 1969 roku, która wyrzuciła trzy miliony litrów do wód przybrzeżnych i doprowadziła do obecnego moratorium. Katastrofa Deepwater Horizon jest klasycznym „wydarzeniem o niskim prawdopodobieństwie i dużym wpływie” – takim, jakich ostatnio widzieliśmy więcej, włączając w to katastrofy promów kosmicznych, 9/11 i huragan Katrina. I jeśli z tych różnych katastrof można wyciągnąć jeden wniosek, to jest nim to, że założenia przed katastrofą są zwykle dramatycznie nieuzasadnione, a najgorsze scenariusze bagatelizowane lub ignorowane. Wyciek w Zatoce nie jest wyjątkiem.

Getty Images/U.S. Coast Guard
Łodzie strażackie walczą z ogniem na platformie wiertniczej Deepwater Horizon po eksplozji 21 kwietnia.

Sekcje zwłok dopiero się rozpoczynają, więc dokładne przyczyny początkowej eksplozji na platformie wiertniczej i niepowodzenia „blowout preventer” w rozmieszczeniu na dnie morza prawdopodobnie nie zostaną ustalone przez tygodnie lub miesiące. Ale zarys poważnych problemów systemowych już się ujawnił, wskazując, jak złudne było pojęcie wiercenia bez ryzyka, a jednocześnie wskazując kilka możliwych obszarów do reformy. Błędy te obejmują słaby nadzór rządu nad złożonym technicznym wyzwaniem, jakim jest wiercenie głębokich studni wiele mil pod powierzchnią oceanu, oraz brak oceny ze strony BP – lub nawet rozważenia – najgorszych scenariuszy.

„Wybuch” na platformie wiertniczej występuje, gdy jakaś kombinacja gazu ziemnego pod ciśnieniem, ropy, błota i wody wydostaje się z odwiertu, strzela w górę rury wiertniczej do powierzchni, rozpręża się i zapala. Studnie są wyposażone w konstrukcje zwane urządzeniami zapobiegającymi wybuchowi, które znajdują się na głowicy odwiertu i mają za zadanie odcięcie tego przepływu i uszczelnienie odwiertu. Zabezpieczenie przeciwerupcyjne na Deepwater Horizon zawiodło. Dwa przełączniki – jeden ręczny i automatyczny zapasowy – nie zdołały go uruchomić.

Gdy zdarzają się takie katastrofalne awarie mechaniczne, prawie zawsze można je przypisać wadom szerszego systemu: pracownikom na platformie, hierarchii korporacyjnej, dla której pracują, i biurokracji rządowej, która nadzoruje to, co robią. Na przykład, badanie 600 poważnych awarii sprzętu w morskich strukturach wiertniczych przeprowadzone przez Roberta Bea, profesora inżynierii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, wykazało, że 80 procent z nich było spowodowanych „czynnikami ludzkimi i organizacyjnymi”, a 50 procent z nich było spowodowanych wadami w projektach inżynieryjnych sprzętu lub procesów.

Bea pracował jako inżynier przy morskich operacjach wiertniczych i był również jednym z liderów niezależnych badań inżynieryjnych nad awariami levee w Nowym Orleanie podczas huraganu Katrina. A wyciek w Zatoce Perskiej ma pewne podobieństwa do powodzi z 2005 roku, która została spowodowana w dużej mierze przez wadliwe wały przeciwpowodziowe zatwierdzone przez Army Corps of Engineers. Wspólne wątki między Katriną a obecnym wyciekiem ropy, Bea napisał w e-mailu, to „pycha, arogancja, ignorancja… w połączeniu z naturalnym zagrożeniem.”

„Popchnęliśmy go do krwawej krawędzi w tym bardzo, bardzo bezlitosnym środowisku.”

Przy przybrzeżnych i płytkich rezerwach paliw kopalnych w dużej mierze wyczerpanych, wiercenia przeniosły się dalej od brzegu, na głębsze wody i głębiej pod ziemię. Technologia lokalizowania rezerw ropy i gazu oraz wiercenia uległa poprawie, ale warunki są ekstremalne, a wyzwania jeszcze trudniejsze. „Jest to dość skomplikowany system” – powiedział Bea w jednym z wywiadów. „Masz sprzęt i stal rozciągnięte na długim kawałku geograficznym, zaczynającym się na powierzchni, a kończącym na głębokości 18 000 stóp pod dnem morza. Ma to więc wiele potencjalnych słabych punktów. Podobnie jak fala sztormowa Katriny znalazła słabe punkty w tych stosach brudu – levees – gaz lubi znajdować słabe punkty we wszystkim, co podłączymy do tego źródła.”

Pyta, czy firmy energetyczne i agencje rządowe w pełni dostosowały się do nowych realiów. „Niebezpieczeństwo eskalowało wykładniczo” – powiedział. „Popchnęliśmy to do krwawej krawędzi w tym bardzo, bardzo bezlitosnym środowisku, a nie mamy zbyt wiele doświadczenia.”

Wreszcie, istnieje problem z fragmentacją odpowiedzialności: Deepwater Horizon było operacją BP. Ale BP wydzierżawiło platformę od Transocean, a Halliburton wykonywał prace głębinowe, kiedy doszło do wybuchu. „Każda z tych organizacji ma zasadniczo różne cele,” powiedział Bea. „BP chce dostępu do zasobów węglowodorów, które zasilają ich rafinerię i sieć dystrybucji. Halliburton świadczy usługi na polu naftowym. Transocean prowadzi platformy wiertnicze, trochę jak taksówki. Każda z nich ma inne procesy operacyjne.”

Andrew Hopkins, profesor socjologii na Australijskim Uniwersytecie Narodowym i ekspert w dziedzinie wypadków przemysłowych, napisał książkę zatytułowaną Failure to Learn o potężnej eksplozji w rafinerii BP w Texas City w 2005 roku, która zabiła 15 osób. Twierdzi on, że katastrofa ma kilka możliwych wniosków dla wycieku ropy: jednym z nich było to, że BP i inne korporacje czasami marginalizują swoje działy zdrowia, bezpieczeństwa i ochrony środowiska. „Kluczowy głos w sprawie bezpieczeństwa w Texas City był chroniony przed kierownikiem budowy, a bardzo wysocy rangą pracownicy agencji w centrali BP w Londynie nie odgrywali żadnej roli w zapewnianiu bezpieczeństwa na miejscu” – powiedział. „Struktury organizacyjne pozbawiały głosów na rzecz bezpieczeństwa i myślę, że mamy tu do czynienia z tym samym” w wycieku w Zatoce Perskiej.

Ale głębszym problemem jest brak umiejscowienia ryzyka w perspektywie. BP i inne firmy mają tendencję do mierzenia bezpieczeństwa i zgodności z zasadami ochrony środowiska na podstawie codziennych, kontrolnych pomiarów, do tego stopnia, że opierają na nich premie dla kierownictwa. Ale nawet jeśli wskaźniki wypadków pracowniczych spadną do zera, może to nie ujawnić nic na temat ryzyka poważnej katastrofy. „Te rzeczy, o których mówimy, to ryzyko, które nie pojawi się w tym roku, w przyszłym roku – może minąć 10 lat zanim zobaczymy jeden z tych dużych wybuchów lub wypadków w rafineriach” – powiedział Hopkins. „To samo stało się podczas globalnego kryzysu finansowego. Bankierzy otrzymali duże premie za ryzyko podjęte w tym lub przyszłym roku, ale prawdziwe ryzyko przyszło do domu lata później.”

Firmy energetyczne agresywnie lobbowały, aby uniknąć formalnej analizy najgorszych scenariuszy

To założenie – że ryzyko katastrofy było tak mało prawdopodobne, że nie było warte poważnej uwagi – wydaje się napędzać wiele rządowych decyzji dotyczących wiercenia, jak również. Minerals Management Service, oddział Departamentu Spraw Wewnętrznych, nadzoruje wiercenia na Zewnętrznym Szelfie Kontynentalnym. Według Holly Doremus, profesor prawa ochrony środowiska w Berkeley, od lat 80-tych MMS rutynowo zwalnia poszczególne operacje wiertnicze z obowiązku sporządzania kompleksowej oceny oddziaływania na środowisko. The Washington Post i Associated Press doniosły w zeszłym tygodniu, że dzierżawa Deepwater Horizon przez BP otrzymała to zwolnienie (zwane „kategorycznym wyłączeniem”) w zeszłym roku. Opierało się ono na kilku analizach, które bagatelizowały ryzyko poważnego wycieku ropy. Jedna z nich, opublikowana w 2007 roku, szacowała „najbardziej prawdopodobny rozmiar” wycieku na morzu na 4,600 baryłek. Aktualne, ostrożne szacunki NOAA dotyczące wycieku w Zatoce Perskiej zakładają jego całkowitą wielkość na ponad 80,000 baryłek, rosnącą w tempie 5,000 dziennie.

Koncerny energetyczne agresywnie lobbowały, aby uniknąć formalnej analizy najgorszych scenariuszy od czasu, gdy administracja Cartera po raz pierwszy wymagała ich w przypadkach, gdy nie było pewności co do ryzyka katastrofy.

„Uważały, że doprowadzi to do irracjonalnego oporu publicznego wobec projektów”, powiedział Doremus. „Ale dla mnie ta sprawa z Deepwater Horizon jest przykładem, gdzie analiza najgorszego przypadku byłaby przydatna. Gdyby przeprowadzili analizę najgorszego przypadku, musieliby się zastanowić: 'Co by było, gdyby nasze urządzenie zapobiegające wydmuchowi nie zadziałało? A co by było, gdyby to się stało podczas złej pogody, kiedy wyciek mógłby dotrzeć do brzegu?”. Zamiast tego urzędnicy BP przyznali, że byli oszołomieni katastrofą, a oni i rząd w dużej mierze improwizowali swoją reakcję.

Dowody wskazują, że MMS nie przyjął agresywnego stanowiska w zakresie pilnowania odwiertów morskich. Na podstawie doświadczeń z nieprawidłowo działającymi urządzeniami zapobiegającymi wydmuchom, MMS zasugerował na przykład, by firmy energetyczne zainstalowały zapasowe urządzenia do ich uruchamiania. Ale była to tylko sugestia, a nie wymóg, a amerykańscy operatorzy odwiertów odmówili wykonania tej czynności.

MMS w ostatnich latach nękały również skandale, w tym jeden, w którym ośmiu pracowników zostało zdyscyplinowanych za imprezowanie, uprawianie seksu i otrzymywanie drogich prezentów od swoich kolegów z branży energetycznej. Krytycy kwestionują, czy agencja posiada niezależność lub uprawnienia do skutecznego rozwiązywania tych problemów po wycieku. Jedna z oznak kłopotów: MMS jest głównym graczem w dochodzeniu w sprawie wycieku oraz w Radzie Nadzoru Zewnętrznych Szelfów Kontynentalnych powołanej przez Sekretarza Spraw Wewnętrznych Kena Salazara w celu zbadania szerszych kwestii bezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą wypadek.

„MMS jest regulatorem, a porażka regulacyjna jest tego częścią”, powiedział Hopkins. „To będzie badać siebie. To całkowicie niewłaściwe.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.