Świt, 25 sierpnia A.D. 79. Pod siarczystym niebem czteroosobowa rodzina przedziera się przez aleję pełną pumeksu, desperacko próbując uciec z oblężonego miasta Pompeje. Prowadzi ją mężczyzna w średnim wieku, niosący złotą biżuterię, worek monet i klucze do domu. Za nim biegną jego dwie małe córki, z których młodsza ma włosy splecione w warkocz. Tuż za nimi jest ich matka, gorączkowo przedzierająca się przez gruzowisko z podwiniętymi spódnicami. Trzyma w ręku bursztynową statuetkę kędzierzawego chłopca, być może Kupidyna, oraz srebra rodzinne, w tym medalion Fortuny, bogini szczęścia.
Ale ani amulety, ani bóstwa nie są w stanie ich ochronić. Jak tysiące innych tego ranka, ta czwórka zostaje wyprzedzona i zabita przez żarzącą się chmurę płonących gazów i popiołu z Wezuwiusza. Na chwilę przed śmiercią mężczyzna z trudem podnosi się z ziemi na jednym łokciu. Wolną ręką naciąga róg płaszcza na twarz, jakby cienka tkanina miała go ocalić.
Piekielny upadek tego tętniącego życiem rzymskiego miasta jest szczegółowo opisany na nowej wystawie „Pompeje: Stories from an Eruption,” w Field Museum w Chicago do 26 marca. Zorganizowana przez biuro kuratora archeologicznego Pompei, wystawa obejmuje prawie 500 obiektów (rzeźby, biżuterię, freski, przedmioty gospodarstwa domowego i gipsowe odlewy zmarłych), z których wiele nigdy nie było widzianych poza granicami Włoch.
Zniszczenie Pompei i pobliskiego nadmorskiego miasta Herculaneum jest bez wątpienia najbardziej znaną katastrofą naturalną w historii. Te starożytne rzymskie miasta zostały pogrzebane pod warstwami skał wulkanicznych i popiołu – zamrożone w czasie – aż do ich ponownego odkrycia i zbadania w XVIII wieku. Pierwsi kopacze nie przejmowali się zbytnio tym, gdzie znaleziono konkretny posąg czy fragment mozaiki i jakie historie można z nich wydobyć. Dla kontrastu, „Pompeje: Stories from an Eruption” wykorzystuje techniki archeologiczne, aby powiązać artefakty z życiem ludzi, którzy kiedyś z nimi żyli.
Dla większości współczesnych ludzi zakres katastrofy w roku 79 a.d. – siły natury przekształcające tętniące życiem obszary w miasta umarłych – od dawna wydaje się niewyobrażalny (o ile nie jest tak w przypadku huraganu Katrina i tsunami w południowo-wschodniej Azji w 2004 roku). Co więcej, upływ czasu złagodził grozę ludzkiej żniwa Wezuwiusza. „Wiele katastrof spotkało świat, ale niewiele z nich przyniosło potomnym tyle radości” – napisał niemiecki poeta Goethe po zwiedzeniu ruin Pompei w latach 80. XVIII wieku, około 40 lat po ich ponownym odkryciu. W rzeczy samej, samo zniszczenie Pompejów jest tym, co sprawiło, że są one tak niesamowicie żywe. „Jeśli starożytne miasto przetrwało, by stać się nowoczesnym miastem, jak Neapol, jego czytelność w kategoriach archeologicznych jest znacznie ograniczona” – mówi Andrew Wallace-Hadrill, dyrektor British School w Rzymie. „To paradoks archeologii: przeszłość najlepiej odczytuje się w momentach jej traumy.”
Na wystawie w Field Museum niektóre z tych momentów są niesamowicie ożywione dzięki gipsowym odlewom mieszkańców Pompei i Herculaneum w chwili, gdy ogarnęła je erupcja. Zagubiona para uciekająca alejką z dwiema córkami (jeśli rzeczywiście była to rodzina; niektórzy sugerują, że mężczyzna był niewolnikiem) była pierwszą ofiarą Wezuwiusza, która została w ten sposób ukazana, choć tych wczesnych odlewów nie ma na wystawie. W 1863 r. pomysłowy włoski archeolog Giuseppe Fiorelli zauważył cztery wgłębienia w stwardniałej warstwie niegdyś pudrowego popiołu, który pokrywał Pompeje na głębokość dziesięciu stóp. Wypełniając otwory gipsem, stworzył on niepokojąco realistyczne odlewy tej dawno zmarłej pompejańskiej rodziny w jej ostatnich przerażających chwilach. To było tak, jakby naoczny świadek ze starożytności wystąpił z fotografiami katastrofy.
Pompeje w roku 79 n.e. były dobrze prosperującym ośrodkiem prowincjonalnym, zamieszkałym przez 10 000 do 20 000 osób, kilka mil od Zatoki Neapolitańskiej. Jego wąskie uliczki, jeszcze węższe dzięki ulicznym sprzedawcom i sklepom z wysuniętymi markizami, tętniły życiem bywalców tawern, niewolników, wczasowiczów z północy i więcej niż kilku prostytutek. Nowy, kolosalny akwedukt dostarczał bieżącą wodę z Dolnego Apeninu, która tryskała z fontann w całym mieście, a nawet w prywatnych domach. Ale kluczem do dobrobytu Pompei i mniejszych pobliskich osad, takich jak Oplontis i Terzigna, była bogata czarna ziemia.
„Jedną z ironii wulkanów jest to, że mają one tendencję do wytwarzania bardzo żyznych gleb, a to przyciąga ludzi do życia wokół nich”, mówi geolog z Muzeum Fielda, Philip Janney. Gaje oliwne stanowiły oparcie dla wielu zamożnych rolników z przedmieść Pompejów, co sugeruje wykwintny srebrny puchar ozdobiony reliefem oliwek. Pompejańskie wino było wysyłane do całych Włoch. (Rzymski mąż stanu i pisarz Pliniusz Starszy narzekał, że powoduje ono paskudnego kaca.)
W Domu Stulecia, wystawnej rezydencji przekształconej w winiarnię w I wieku n.e., zuchwały satyr z brązu, niegdyś część fontanny, wyciska wino z bukłaka. Znaleziony na ścianie w tym samym domu, duży, luźno namalowany fresk przedstawia boga wina Bachusa obwieszonego winogronami przed tym, co niektórzy uczeni zidentyfikowali jako niewinnie wyglądającą górę Wezuwiusz, której strome zbocza pokryte są winnicami.
W miastach poniżej, większość ludzi nie wiedziałaby, że Wezuwiusz był wulkanem lub że osada z epoki brązu na tym obszarze została unicestwiona prawie 2000 lat wcześniej. I to nie po raz pierwszy. „Wezuwiusz znajduje się tak naprawdę wewnątrz eksplodującego szkieletu starszego wulkanu” – mówi Janney. „Jeśli spojrzysz na zdjęcie lotnicze, możesz zobaczyć pozostały grzbiet znacznie większego wulkanu po północnej stronie”. Prawdopodobnie wiał, gwałtownie, na długo przed ludzką osadą.
Południowe Włochy to niestabilny grunt, mówi Janney. „Płyta afrykańska, na której spoczywa większość Morza Śródziemnego, w rzeczywistości nurkuje pod płytą europejską”. Ten rodzaj podziemnej kolizji wytwarza stopioną skałę, lub magmę, bogatą w lotne gazy, takie jak dwutlenek siarki. Pod ciśnieniem pod ziemią, gazy te pozostają rozpuszczone. Ale kiedy magma wznosi się na powierzchnię, gazy te są uwalniane. „Kiedy takie wulkany wybuchają” – mówi – „mają tendencję do wybuchów”. Do dnia dzisiejszego Wezuwiusz pozostaje jednym z najbardziej niebezpiecznych wulkanów na świecie; około 3,5 miliona Włochów żyje w jego cieniu, a około 2 miliony turystów odwiedza ruiny każdego roku. Chociaż urządzenia monitorujące są na miejscu, aby ostrzegać o niespokojnym charakterze wulkanu, „jeśli dojdzie do poważnej erupcji z niewielkim ostrzeżeniem, a wiatry będą wiały w kierunku Neapolu”, mówi Janney, „może dojść do ogromnych strat w ludziach.”
Gdyby wiedza Rzymian latem 79 roku była mniej mitologiczna, a bardziej geologiczna, mieszkańcy Pompejów mogliby rozpoznać znaki zagrożenia. Duże trzęsienie ziemi, które miało miejsce 17 lat wcześniej, zniszczyło znaczną część miasta; duża jego część wciąż była odbudowywana. Na początku sierpnia małe trzęsienie ziemi wstrząsnęło miastem. Studnie w tajemniczy sposób wyschły. Wreszcie, około pierwszej po południu 24 sierpnia, góra eksplodowała.
Piętnaście mil dalej, Pliniusz Starszy był świadkiem erupcji z nadbrzeżnego cypla. (Następnego ranka zginął podczas misji ratunkowej, być może zadławiony popiołem po wylądowaniu na plaży w pobliżu Pompei). Towarzyszył mu jego 17-letni siostrzeniec, znany jako Pliniusz Młodszy, który przekazał historii jedyną relację naocznego świadka. Nad jedną z gór po drugiej stronie zatoki zauważył on „chmurę o niezwykłej wielkości i wyglądzie”. Przypominała mu parasolowatą sosnę, „ponieważ wznosiła się na dużą wysokość na czymś w rodzaju pnia, a następnie rozszczepiała się na gałęzie”. Chmura była w rzeczywistości palącą się kolumną gazu zmieszanego z tysiącami ton skał i popiołu, który właśnie wydmuchnął z ziemi z ponaddźwiękową prędkością.
Wielkie ciepło kolumny nadal pchało ją ku niebu, aż osiągnęła wysokość prawie 20 mil, mówi Janney. „W miarę jak kolumna stygła, zaczęła rozprzestrzeniać się horyzontalnie i dryfować z wiatrem, dlatego Pliniusz porównał ją do sosny. W miarę dalszego ochładzania, cząstki stałe zaczęły opadać w dół. To właśnie zaczęło spadać na Pompeje.”
Na początku dławiący deszcz popiołu i małych pumeksów nie był śmiertelny. Około 80 procent mieszkańców Pompei prawdopodobnie uciekło w bezpieczne miejsca w sąsiednich wioskach, ale ponad 2 tysiące pozostało w budynkach. Do zmroku deszcz gruzu był coraz gęstszy i coraz bardziej śmiercionośny. Tlące się skały bombardowały miasto. Dachy zaczęły się zawalać. Spanikowani uciekinierzy wyszli ze swoich kryjówek w piwnicach i na wyższych piętrach i zatkali wąskie, pełne gruzu ulice Pompei.
Prawdopodobnie najbardziej przejmującym obiektem na wystawie jest gipsowy odlew małego dziecka wyciągniętego na plecach ze spiczastymi palcami u stóp i zamkniętymi oczami. Być może śpi, tyle że jego ramiona są lekko uniesione. Znaleziono go z rodzicami i młodszym rodzeństwem w Domu Złotej Bransolety, niegdyś luksusowym, trzypiętrowym domu ozdobionym freskami w jaskrawych kolorach. Rodzina szukała schronienia pod schodami, które następnie zawaliły się i zabiły ich. Pudrowy popiół, który wkrótce ich pogrzebał, był tak drobnoziarnisty, że odlew ujawnił nawet powieki dziecka. Na podłodze w domu leżały monety i biżuteria. Wśród drobiazgów była gruba złota bransoleta o wadze 1,3 funta (od której pochodzi nazwa budynku) w popularnym kształcie dwugłowego węża zwiniętego tak, że każda paszcza chwytała jedną stronę medalionu portretowego. Wężom Pompejów nie zaszkodziły skojarzenia biblijne; w starożytnych Włoszech węże oznaczały szczęście.
Bóstwem patronującym Pompejom była Wenus, rzymska bogini miłości i piękna. Nic dziwnego, że ruiny miasta wypełnione były sztuką erotyczną, flakonikami perfum i ekstrawagancką złotą biżuterią, w tym kolczykami z perłami, złotymi kulkami i nieoszlifowanymi szmaragdami zebranymi w kiście jak winogrona. „Widzę, że nie poprzestają na włożeniu do każdego ucha jednej dużej perły” – zauważył rzymski filozof Seneka w I wieku n.e. „Kobieca głupota nie przygniotła jeszcze wystarczająco mężczyzn, jeśli z ich uszu nie zwisały dwa lub trzy całe ich dziedzictwa”. Najbardziej efektownymi elementami biżuterii na wystawie są kateny: złote łańcuchy o długości do sześciu stóp, które ciasno owijały się wokół talii kobiety, a następnie przecinały jej klatkę piersiową i ramiona w stylu bandoletu.
Podobnie jak czteroosobowa rodzina znaleziona w alejce ze statuetką Kupidyna i amuletem szczęścia, ofiary Pompejów często umierały, niosąc przedmioty, które najbardziej ceniły. Kobieta uciekająca przez jedną z bram miasta trzymała w ręku złoto-srebrną statuetkę płetwonogiego Merkurego, boga bezpiecznego przejścia. Po drugiej stronie miasta, w kolumnadowej sali gimnastycznej, gdzie zginęło blisko 100 osób, znaleziono jedną z ofiar trzymającą na piersi małe drewniane pudełko. W środku znajdowały się skalpele, pincety i inne narzędzia chirurgiczne. Jako lekarz, być może chwycił swój zestaw medyczny, aby pomóc rannym, oczekując, że najgorsze wkrótce się skończy.
W małym pokoju w gospodzie na południowych obrzeżach Pompei, kobieta w wieku około 30 lat zmarła nosząc dwie ciężkie złote opaski, pierścień i złoty łańcuch. W torebce było więcej bransoletek i pierścieni, kolejny złoty łańcuch, naszyjnik i długa katena z grubego, splecionego złota. Na rzymskiej biżuterii rzadko umieszczano napisy, ale wewnątrz jednej z jej opasek, w kształcie zwiniętego węża, widniały słowa: DOM(I)NUS ANCILLAE SUAE, „Od pana dla jego niewolnicy-dziewczyny.”
„Od czasu wykopalisk w XVIII wieku Pompeje zyskały reputację permisywnego, sybaryckiego miejsca” – mówi profesor klasyki z Uniwersytetu Maryland Judith Hallett. „W całym starożytnym świecie grecko-rzymskim niewolnicy musieli spełniać zachcianki elit. Myślę, że wszyscy niewolnicy, mężczyźni i kobiety, byli na służbie jako potencjalni partnerzy seksualni dla swoich męskich panów. Jeśli byłeś niewolnikiem, nie mogłeś powiedzieć „nie”.”
Dowody systemu klasowego Pompei obfitują. Podczas gdy wiele ofiar erupcji zmarło niosąc skarby monet i biżuterii, wiele innych zginęło z pustymi rękami. W nocy 24-go, nasilający się deszcz popiołu i kamieni zablokował drzwi i okna na parterze i wlał się przez świetliki w Domu Menandra, jednym z najbardziej okazałych domów w mieście. W ciemnościach grupa dziesięciu osób z jedną latarnią, prawdopodobnie niewolników, gorączkowo próbowała wspiąć się z wypełnionego pumeksem holu wejściowego na drugie piętro. W pobliskiej sali, wychodzącej na dziedziniec, trzech innych ludzi usiłowało wykopać drogę ucieczki kilofem i motyką. Wszyscy zginęli. Oprócz narzędzi pozostawili po sobie tylko monetę lub dwie, trochę biżuterii z brązu i kilka szklanych paciorków.
W przeciwieństwie do nich, pan domu, Kwintus Poppeus, bogaty teść cesarza Nerona, którego nie było wtedy w domu, pozostawił po sobie mnóstwo łupów. Ukryci w podziemnym przejściu archeolodzy odkryli dwie drewniane skrzynie ze skarbami. Znajdowały się w nich klejnoty, ponad 50 funtów starannie zapakowanych srebrnych wyrobów oraz złote i srebrne monety. Przynajmniej swoje dzieła sztuki Kwintus pozostawił na widoku. Pod kolumnadą znajdował się marmurowy posąg Apolla głaszczącego gryfa, który figlarnie podskakiwał mu do nogi. Posąg jest w tak doskonałym stanie, że mógł zostać wyrzeźbiony w zeszłym tygodniu.
Dzięki zamknięciu przedmiotów niemal tak szczelnie, jak owad uwięziony w bursztynie, drobnoziarnisty pył wulkaniczny, który zasypał Pompeje, okazał się niezwykłym środkiem konserwującym. W miejscu, gdzie kiedyś znajdował się publiczny targ, archeolodzy odkopali szklane słoje, w których wciąż znajdowały się owoce. W piecu w odkopanej piekarni znaleziono 81 zwęglonych bochenków chleba. Zachowała się też zaskakująca ilość graffiti. Na przykład puste, w większości pozbawione okien pompejańskie domy, stanowiły dla przechodniów pozornie nieodparte płótno do dzielenia się swoimi przemyśleniami. Niektóre z tych wiadomości brzmią znajomo, tylko imiona się zmieniły: Auge Amat Allotenum (Auge kocha Allotenusa) C Pumidius Dipilus Heic Fuit (Gaius Pumidius Dipilus Was Here). Pół tuzina murów wokół miasta oferuje komentarze na temat względnych zalet blondynek i brunetek.
Kilka inskrypcji oddaje hołd lokalnym gladiatorom. Miejski amfiteatr na 22 000 miejsc był jednym z pierwszych zbudowanych specjalnie dla krwawego sportu. Gladiatorzy wywodzili się głównie z podklasy społecznej tego regionu – wielu z nich było niewolnikami, przestępcami lub więźniami politycznymi – ale charyzmatyczni zwycięzcy mogli osiągnąć status sławy. Celadus Trak był „wybrańcem pań”, jak głosi jedna z inskrypcji.
Wystawa obejmuje wspaniały hełm z brązu ozdobiony scenami pokonanych barbarzyńców w wysokiej płaskorzeźbie nad pancerną przyłbicą. (Kiedy przegranych skazywano na śmierć, ich ciała przewożono do specjalnego pomieszczenia, gdzie pozbywano się zbroi). W koszarach gladiatorów odnaleziono kilkanaście innych takich hełmów, a także różne rodzaje broni. Odkryto tam również szczątki kobiety noszącej mnóstwo drogiej biżuterii, co zainspirowało spekulacje, że była to bogata matrona potajemnie odwiedzająca swojego kochanka gladiatora w czasie erupcji Wezuwiusza. Bardziej prawdopodobne, biorąc pod uwagę 18 innych szkieletów znalezionych w tym samym małym pomieszczeniu, jest to, że po prostu szukała schronienia przed śmiercionośnym popiołem.
Dziewięć mil na północny zachód od Pompei, nadmorski kurort Herculaneum doświadczył furii Wezuwiusza w inny sposób. Tutaj wrogiem, gdy nadszedł, było coś, co geolodzy nazywają falą piroklastyczną: przegrzany (1000 stopni Fahrenheita) popiół i gaz przemieszczający się z siłą huraganu.
Herculaneum było mniejsze i bogatsze niż Pompeje. Rzymscy senatorowie zbudowali tu szeregowe domy z widokiem na Zatokę Neapolitańską. Na terenie okazałej Willi Papirusów, gdzie być może mieszkał kiedyś teść Juliusza Cezara, znajdował się basen o długości ponad 200 stóp. Wewnątrz willi, nazwanej tak z powodu ogromnej biblioteki zwojów, znajdowały się freski, mozaiki i ponad 90 posągów. Najważniejsze atrakcje wystawy obejmują dwa niedawno odkopane marmurowe posągi: królewska stojąca Hera, królowa bogów, i precyzyjnie wyrzeźbiona głowa amazońskiej wojowniczki w stylu greckiego okresu klasycznego, oba wystawione po raz pierwszy.
Wkrótce po południu 24 sierpnia niebo nad Herculaneum pociemniało złowieszczo. Wiatr jednak zepchnął popiół z Wezuwiusza daleko na południowy wschód. Większość z około 5 tysięcy mieszkańców Herkulanum prawdopodobnie uciekła tego samego popołudnia i wieczoru; w samym mieście znaleziono szczątki zaledwie kilkudziesięciu osób. Niedługo po północy rozżarzona chmura rozgrzanych gazów, popiołu i gruzu runęła w dół zachodniego zbocza góry w kierunku morza. „Fale piroklastyczne poruszają się dość szybko, od 50 do 100 mil na godzinę”, mówi geolog Janney. „Nie da się przed nimi uciec. Nawet nie ma zbyt wielu ostrzeżeń”. W Pompejach pierwsi, którzy zginęli, zostali zmiażdżeni lub pogrzebani żywcem. W Herculaneum większość ofiar została spalona.
Młodszy Pliniusz był świadkiem nadejścia fali zza zatoki. Nawet w stosunkowo bezpiecznej odległości 15 mil, wywołała ona panikę i zamieszanie. „Przerażająca czarna chmura została rozerwana przez rozwidlone i drżące wybuchy płomieni i rozstąpiła się, odsłaniając wielkie języki ognia” – napisał. „Słychać było krzyki kobiet, płacz niemowląt i krzyki mężczyzn….Wielu błagało o pomoc bogów, ale jeszcze więcej wyobrażało sobie, że nie ma już żadnych bogów i że wszechświat pogrążył się w wiecznej ciemności.”
Duża liczba mieszkańców Herculaneum uciekła w kierunku morza w nadziei na ucieczkę łodzią. Wzdłuż brzegu morza archeolodzy w latach 80. odkryli szczątki prawie 300 ofiar. Niosąc saszetki wypełnione gotówką, klejnotami i amuletami, tłoczyli się oni w domkach na plaży. Nagły potok rozpalonego gazu i popiołu musiał ich zaskoczyć. Fala była tak gorąca, że skrytka z brązowymi i srebrnymi monetami w wiklinowym koszu stopiła się w solidny blok metalu. Zanim to się skończyło (w sumie było 12 fal), całe miasto zostało pogrzebane pod 75 stopami skały i popiołu.
W Pompejach, opadający popiół ustąpił około godziny 18:00 24-go. Ale gdy ocalali wyszli na ulice rankiem 25-go, nadciągnęła fala piroklastyczna, zabijając wszystkich na swojej drodze. Po nim nastąpiły jeszcze dwie inne fale, ale te przykryły ciche, pozbawione życia miasto.
Po ponownym odkryciu w XVIII wieku Pompeje urosły do rangi, jaką nigdy nie cieszyły się w czasach starożytnych, ponieważ dobrze wychowani turyści, niektórzy z łopatami w ręku, odbywali pełne tęsknoty spacery po wyłaniających się ruinach. „Od lat sześćdziesiątych XVII wieku wielka wycieczka po Włoszech była uważana przez arystokrację Europy za niezbędny element dorastania” – mówi archeolog Andrew Wallace-Hadrill.
Poważniej myślący turyści czerpali inspirację ze zdumiewających dzieł sztuki, które wychodziły na światło dzienne. Opublikowane rysunki bogato kolorowych wnętrz Pompei pomogły zapoczątkować neoklasyczne odrodzenie w europejskiej sztuce i architekturze. Dobrze wyposażone brytyjskie domy na początku XIX wieku często posiadały pokój etruski, którego wystrój był w rzeczywistości pompejański.
Historia pogańskiego miasta unicestwionego w ciągu jednej nocy przez ogień i siarkę była również nieodpartym tematem dla dziewiętnastowiecznych obrazów i powieści, zwłaszcza potboilera Sir Edwarda Bulwer-Lyttona z 1834 roku, The Last Days of Pompeii. „Powieści takie jak ta i Quo Vadis czerpały z materialnych dowodów z Pompejów, aby podkręcić ideę rzymskiej dekadencji” – mówi klasycystka Judith Hallett. „Przedstawiano ją jako dokładnie to, od czego chrześcijaństwo obiecało uratować ludzkość.”
W miesiącach po erupcji Wezuwiusza „wielu Pompejańczyków wróciło, by przekopać się przez popiół i zobaczyć, co mogą odzyskać”, mówi antropolog Glenn Storey z University of Iowa, konsultant wystawy. „Cesarz Tytus ogłosił Pompeje strefą zagrożenia i zaoferował pomoc finansową na oczyszczenie i odbudowę”. Ale pogrzebane miasta były nie do uratowania. „Kiedy te nieużytki odzyskają swoją zieleń”, napisał rzymski poeta Statius niedługo po erupcji, „czy ludzie uwierzą, że pod nimi leżą miasta i ludzie?”. W końcu miasta zostały usunięte z lokalnych map. W ciągu kilku stuleci osadnicy ponownie zasiedlili puste tereny, nie przejmując się tym, co leży poniżej. Zasadzili winorośl i drzewa oliwne na żyznej czarnej ziemi.