Just like Anna Paquin, która tweetowała o swoim biseksualizmie i małżeństwie na Pride Month, jestem biseksualną kobietą, przyciągającą zarówno mężczyzn jak i kobiety, i jestem dumnie żonaty z mężczyzną, którego pociągają tylko panie*. Więc jak to jest? Niesamowicie, z przewagą. Bycie bi i małżeństwo z moim facetem to wspaniała i satysfakcjonująca sytuacja, głównie dlatego, że on jest wspaniały i akceptuje wszystkie moje części, łącznie z tymi, które lubią inną płeć. Ale razem odkryliśmy, że bez naszej świadomej winy wprowadzamy ludzi w zakłopotanie. Często. Głęboko. Czasami w sposób, który kończy się tym, że obce dziewczyny próbują włamać się do naszego pokoju na imprezach. (Więcej na ten temat później.)
Wielka część tego zamieszania wydaje się pochodzić z dwóch źródeł: uprzedzeń na temat biseksualizmu i tego jak on działa, oraz uprzedzeń na temat małżeństwa i tego do czego ono służy. Kiedy nasz związek jest postrzegany z zewnątrz, te wyobrażenia siedzą na nim jak niepasująca tania czapka bejsbolowa i wpływają na to, jak jesteśmy postrzegani.
Oto cztery wyobrażenia na temat małżeństwa i biseksualności, z którymi regularnie się spotykam, i dlaczego są one błędne:
We Are All About Threesomes
Wiele osób założyło, że związki bi-hetero muszą wiązać się z trójkątami, regularnie. W taki sam sposób, w jaki związki hetero wiążą się z, nie wiem, chińskim jedzeniem, albo walką o pilota. Mój mąż raczej często dostaje pięścią po głowie.
Słodkie, prawda? Z wyjątkiem tego, że oznaczało to, że pijana dziewczyna na imprezie, w której oboje uczestniczyliśmy, która nigdy mnie nie poznała, ale słyszała, że jestem bi i dlatego „muszę być na to gotowa”, próbowała wtargnąć do pokoju, w którym spaliśmy na niespodziewany menage a trois. Oczywiście wiele rzeczy w tej sytuacji jest nie tak. Ale podstawowe założenie, że trójkąty są regularnie w seksualnym menu, nie jest zbyt rzadkie. Definiuje „biseksualny” jako „nie może być zadowolony bez obu płci na raz”, co jest inną, zupełnie inną tożsamością seksualną.
Pokrywa się to również ze stereotypem, że ludzie bi są nienasyceni seksualnie i będą szukać wszystkiego z pulsem, aby zaspokoić swoje szalejące libido. „Czy to oddycha? Czy może wyrazić zgodę? Słodko, czas na macking.” To jest… nieprawda. Nie jestem Lordem Byronem.
To koniec mojej Queerness
Zobowiązanie się do heteroseksualnego związku na całe życie, kiedy było się częścią społeczności queer, może spowodować rozmowy takie jak ta:
„Dlaczego nie dostałem zaproszenia na twoją imprezę Pride w tym roku?”
„Po prostu… myśleliśmy, że nie będziesz zainteresowana. Teraz, mam na myśli.”
Tak. Ludzie bi są w szczególnym kłopocie, jeśli chodzi o ich pulę randkową: Jeśli znajdą partnera płci przeciwnej, ryzykują, że zostaną oskarżeni o queerową zdradę. Posiadanie legalnie poślubionego partnera-gościa oznacza, że dla niektórych bardzo uroczych przyjaciół LGBT, niestety straciłam wszystkie moje gejowskie punkty, przyznałam się, rzuciłam tęczowy ręcznik i nie mogę już brać udziału w imprezach typu Pride, ponieważ jestem zbyt zajęta przywiązaniem do męskich genitaliów.
Jest to również szczerze frustrujące, kiedy ktokolwiek, hetero czy gej, zakłada, że zostałem magicznie, trwale wyleczony z mojego (bardzo prawdziwego) przyciągania do cycków przez długotrwałe wystawienie na heteroseksualność mojego kolesia, jakby to było piżmowe promieniowanie anty-LGBT. Seksualność jest płynna i może się zmieniać z czasem, ale zakładanie tego u innej osoby to dobry sposób, żeby dostać czymś w głowę.
I wtedy są ludzie, którzy decydują, że nigdy nie byłam tak naprawdę NAPRAWDĘ queer w ogóle, że byłam albo L.U.G – Lesbian Until Graduation – umawiającą się z kobietami, bo to było modne i podniecające, albo dlatego, że byłam po prostu zdezorientowana.
Nikt tak naprawdę nie pogratulował mojemu kolesiowi, że mnie „zmienił” albo „pomógł mi się zdecydować” – jeszcze. Ale miałam kilka komentarzy o tym, jak bardzo musi mi ulżyć, że tak jak Jessie J, moja faza eksperymentalna dobiegła końca. Nope. Nope nope nope.
Ludzie mogą być bardzo niekomfortowi z koncepcją biseksualności jako stałej tożsamości, a nie 'wzoru trzymania’ podczas wybierania, którą płeć NAPRAWDĘ lubisz. Evan Rachel Wood, która jest biseksualna, powiedziała dziennikarzowi magazynu Out: „Ludzie lubią rzeczy czarne i białe. To jest mniej przerażające. Szare obszary sprawiają, że ludzie są niespokojni”. Małżeństwo wydaje się być ostatecznym wyborem, jakbyś FINALNIE wybrał jedną drużynę nad drugą, co jest oczywiście dość niewygodne, ponieważ wciąż jestem mocno w tej szarej przestrzeni.
Mawwage! Twu Wuv! Cop Out!
Społeczność LGBT i małżeństwo mają bardzo napięte stosunki, z dziedzictwem „tradycyjnych” ról płciowych i nieodłącznym historycznym patriarchatem do walki. Korzystanie z prawa, którego wielu gejów wciąż nie może mieć – i nie jest pewnych, czy chce mieć – może wbić duży klin między ciebie a twoją queerową tożsamość i społeczność.
Założenie sukni i obrączki oraz prawne związanie się z osobą płci przeciwnej może spowodować spustoszenie nie tylko w twoich gejowskich referencjach, ale także w twoim własnym postrzeganiu siebie. Czy to naprawdę prawda, kim jestem? Czy odwracam się plecami do walki mniejszości? Czy ja – gasp – biorę łatwą drogę wyjścia?
Krótka odpowiedź: Nie, nie jestem. Małżeństwo nigdy nie jest „łatwą” decyzją, niezależnie od seksualności, i gdybym zakochał się w kobiecie, ożeniłbym się z nią. Jeśli cokolwiek, łatwość, z jaką mogłem się ożenić z kolesiem, i czyste szczęście, jakie towarzyszyło temu aktowi, sprawia, że jestem jeszcze bardziej świadomy tego, co oznacza pozbawianie innych odmieńców tego prawa.
Ludzie biseksualni + monogamia = katastrofa
I wtedy pojawia się koncepcja, że życie z tylko jednym zestawem genitaliów do towarzystwa jest niewyobrażalne dla ludzi biseksualnych. INCONCEIVABLE.
Miałem kilka bardzo zaniepokojonych dialogów, które przebiegały mniej więcej tak:
„Ale jak możesz być szczęśliwy tylko z jedną płcią? Na zawsze? Czy nie będziesz zawsze myśleć o tej drugiej? Czy nie jesteś niespełniony? Czy twój partner nie pomyśli, że jest jakaś cząstka ciebie, której nie może zaspokoić? Czy twoje małżeństwo jest skazane na zagładę?”
„… Mam nadzieję, że nie?”
Witamy w sprzeczności egzystencji dwu- i małżeńskiej. Krytycy traktują cię tak, jakbyś wybrała jedną z dwóch ścieżek: albo zrzekłaś się swojej biseksualnej tożsamości, a więc zdajesz się porzucać queerowe zmagania, by schronić się w bezpiecznej atmosferze patriarchatu, albo zachowałaś ją i jesteś postrzegana jako niezdolna do poradzenia sobie ze strukturami usankcjonowanej przez państwo monogamii. Whee!
W tym rzecz – monogamia nie oznacza, że twoje genitalia są zaprogramowane tylko po to, by pragnąć genitaliów twojego partnera na zawsze. Pociąg do innych, niezależnie od orientacji, nie ustaje, bo zakładasz na to obrączkę. To jest rozmowa, którą współczesne społeczeństwo dopiero uczy się prowadzić: że przywiązanie do jednej osoby jest ciągłym wyborem, i że jest OK i zdrowo myśleć, że inni ludzie są słodcy.
Nie odczuwam żadnej żałoby z powodu mojego dostępu do piersi, tak samo jak nie odczuwam żałoby z powodu mojego dostępu do innych facetów. Oni przecież nadal są na świecie. Gdybym czuła jakąkolwiek potrzebę, by nadal je ściskać, nie szłabym do ołtarza. Bycie bi i mężatką nie oznacza wiecznego myślenia z tęsknotą, że trawa jest bardziej zielona gdzie indziej; oznacza to, że naprawdę, naprawdę kochasz swój kawałek ogródka i gorliwie nad nim pracujesz. Ogrodnicy są trochę nietypowi, ale kwiaty na pewno są piękne.
*Nie określam mojego faceta jako „hetero”, ponieważ on nie lubi tego słowa. On woli określenie „heteroseksualny”, lub, jeśli chcesz być precyzyjny, osoba identyfikująca się z mężczyzną, która jest atrakcyjna dla kobiety.
*Nie określam mojego kolesia jako „hetero”, ponieważ on nie lubi tego słowa.