’Najcichsze miejsce na Ziemi’ znajduje cel w leczeniu ludzi

Wewnątrz tego małego pomieszczenia – wyłożonego z sześciu stron głębokimi kolcami z włókna szklanego – nie ma hałasu w tle. Żadnych dźwięków z ulicy, otworów wentylacyjnych, świata zewnętrznego. Tylko cisza.

Ale w tej ciszy, wielu odwiedzających odkrywa, że ich własne ciała stają się całkiem głośne.

Siedząc w tej bezechowej komorze, nagle słyszą jak płynie ich krew, jak brzęczą ich wewnętrzne uszy, jak klikają ich sztuczne zastawki serca.

„O mój Boże”, mówi Rita Dibble, po zaledwie czterech minutach spędzonych w komorze, „Właściwie mogłam usłyszeć każdy kręg.

„To najfajniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.”

„Albo słyszałam”, mówi RickAllen Meek, technik laboratoryjny, który tego popołudnia bawił się w przewodnika.

„Albo nie słyszałam”, odpowiada Dibble, uśmiechając się.

Ten pokój, w Orfield Laboratories Inc. w południowym Minneapolis, jest tak cichy, że mierzy ujemne 13 decybeli. Tak cichy, że Guinness World Records nazwał go „najcichszym miejscem na Ziemi”. Tak ciche, że ekipy filmowe, akustycy i ciekawskie dzieci podróżują tutaj tylko po to, aby usiąść w środku.

„To jest pomieszczenie w pomieszczeniu w pomieszczeniu”, mówi Steve Orfield, lat 69, wieloletni właściciel laboratorium, „dlatego jest tak ciche.”

Komora bezechowa – jedna z kilku przestrzeni testowych w budynku – wydaje się mała: 8 na 10 na 12 stóp. Jednak z sześciu stron otaczają ją kliny z włókna szklanego, głębokie na 3 stopy. Komora unosi się na sprężynach tłumiących drgania. Najbardziej zewnętrzne pomieszczenie jest wykonane z litego betonu o grubości 12 cali.

Od prawie pięciu dekad Orfield pomaga firmom od 3M do Medtronic zrozumieć, jak ludzie odbierają wygląd i dźwięk ich produktów. Posiadanie cichego pomieszczenia oznacza, że Orfield i jego zespół mogą testować ciche rzeczy. Zastawki serca, aparaty CPAP, telefony komórkowe.

Ale obecnie Orfield jest bardziej zainteresowany rozmową o tym, jak pomieszczenie może pomóc ludziom z zespołem stresu pourazowego, autyzmem i innymi nadwrażliwościami. Ci, którzy siedzieli w ciszy komory opisali, jak to „zresetowało ich mózgi”, powiedział. „Myślimy, że jest tu wielki potencjał dla zastosowań terapeutycznych.”

Wkrótce po zainstalowaniu komory bezechowej w dodatku do tego budynku – dawnej siedziby studia Sound 80, gdzie Bob Dylan słynnie nagrał ponownie pięć piosenek z „Blood on the Tracks” – Orfield ustawił mikrofony za 20 000 dolarów, które mogły mierzyć do minus 2,5 decybela. Orfield mówi: „To spławiło mikrofony”.

Guinness World Records uznał komorę za najcichsze miejsce na świecie dwukrotnie – przy minus 9,3 decybeli w 2005 roku i minus 13 decybeli w 2013 roku. Trochę kontekstu: Granica słyszalności ludzkiego niemowlęcia jest uważana za około 0 decybeli.

Ale w 2015 r., Orfield Labs otrzymał złe wieści. Guinness nadawał teraz swój tytuł „najcichszego” komorze bezechowej w siedzibie Microsoftu w Waszyngtonie. Ich odczyt osiągnął „niewyobrażalnie cichy poziom -20,35 dBA”, zgodnie z witryną Guinnessa (dBA to pomiar w decybelach).

Orfield kwestionuje to twierdzenie. Jak zauważył, jego laboratorium spełniało wyższe standardy, w tym wymóg, aby odczyt był utrzymywany przez godzinę. Jego komora bezechowa również uzyskała natychmiastowe odczyty w ujemnych dwudziestkach, jak mówi.

„Mamy nadzieję na złożenie wniosku”, aby odzyskać tytuł, mówi Orfield.

Ale tytuł Microsoftu nie wpłynął na zainteresowanie tym miejscem w Minneapolis. Laboratoria robiły darmowe wycieczki, prosząc odwiedzających o przekazanie 20 dolarów na półkę z żywnością. Ale wizyty te odciągały garstkę pracowników laboratorium od ich pracy. Dziś laboratorium pobiera opłaty w wysokości 125 dolarów od osoby, z minimum 250 dolarów.

„Pobieramy od nich opłaty, a oni przychodzą” – mówi Orfield. „Przyjeżdżają z całego świata.”

Dibble, który niedawno przeprowadził się do St. Paul, zauważył komorę bezechową w Atlas Obscura i był zaintrygowany. Pomyślałam: „Wszyscy chodzą na Kapitol i do katedry” – mówi. „Ja idę do komory bezechowej.”

Od dawna śpiewała w chórach, doceniając wspaniałą akustykę kopułowego sufitu. Dibble była więc zafascynowana ideą przeciwieństwa: pomieszczenia, które nie przepuszczałoby echa. „To jest jak antidotum” – mówi po godzinnym zwiedzaniu. „Nawet jeśli coś kochasz, od czasu do czasu potrzebujesz od tego odpocząć”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.