W zeszłym tygodniu czytałem raport w Times o obecnych warunkach na Mt. Everest, gdzie wspinacze podjęli się shoving siebie z drogi, aby zrobić sobie selfies na szczycie, tworząc katastrofalne ludzkie pileup. Uderzyło mnie to jako trafna metafora tego, jak żyjemy dzisiaj: nieustannie balansując na krawędzi przepaści, aby chwycić się najnowszej popularnej rzeczy. Ta historia, jak wiele innych w dzisiejszych czasach, wywołała niepokój, strach i rodzaj podziwu dla głupoty innych istot ludzkich. Na szczęście Internet dostarczył nam ostatnio nieprawdopodobne antidotum na wszystko, co złe w cyklu wiadomości: aktora Keanu Reevesa.
Take, na przykład, moment, kilka tygodni temu, kiedy Reeves pojawił się w „The Late Show”, aby promować „John Wick: Rozdział 3-Parabellum”, najnowszą część jego franczyzy filmów akcji. Pod koniec wywiadu Stephen Colbert zapytał aktora, co jego zdaniem dzieje się po śmierci. Reeves był ubrany w ciemny garnitur i krawat, w stylu wrażliwego mafiosa, który rozważa porzucenie wszystkiego, by wstąpić do kapłaństwa. Zatrzymał się na chwilę, po czym odpowiedział, z pewną dozą ostrożności, „Wiem, że ci, którzy nas kochają, będą za nami tęsknić.” Była to odpowiedź tak mądra, tak autentycznie przemyślana, że wydawała się być ripostą na zwyczajowe, puszkowe gadanie późnonocnej telewizji. Klip był retweetowany ponad sto tysięcy razy, ale kiedy go oglądałem, czułem się, jakbym stał sam w skalnym ogrodzie, mając koan szeptany do ucha.
Reeves, który ma pięćdziesiąt cztery lata, miał trzydziestopięcioletnią karierę w Hollywood. Był nastrojowy teen stoner w „River’s Edge” i słoneczny teen stoner w „Bill & Ted” franczyzy; był torturowany sci-fi bohater akcji w filmach „Matrix” i can-do hunky action hero w „Speed”; był slumming czynsz chłopiec w „My Own Private Idaho,” schematycznego Don John w „Wiele hałasu o nic,” i kwalifikowane średniej wieku rom-com ołowiu w „Destination Wedding.” Na początku swojej kariery jego aktorstwo było często wyśmiewane za to, że wykazywało się postrzeganym jako skater-dude rozmyciem; do dziś na YouTube można znaleźć kilka radosnych kompilacji „złego aktorstwa” Reevesa. („Jestem agentem F.B.I.”, krzyczy, niezbyt przekonująco, do Patricka Swayze w „Point Break”). Ale z biegiem lat osobliwości stylu aktorskiego Reevesa zaczęły być postrzegane bardziej łaskawie. Choć posiada klasyczną urodę pierwszoplanowego mężczyzny, nie jest zwykłym hollywoodzkim ogierem; jest zbyt powściągliwy, zbyt szyfrowy, zbyt tajemniczy. Jest w nim coś trochę z „Człowieka, który spadł na Ziemię”, coś z innego świata, co ujawnia się we wszystkich jego występach, które mają zazwyczaj nieco niesamowitą, deklamacyjną jakość. Bez względu na to, jaką rolę gra, zawsze jest sobą. Jest też świadomy wrażenia, jakie robi. W nowej komedii Netflixa „Always Be My Maybe”, z udziałem standupowego komika Ali Wonga, pojawia się jako ciemno przystojny, ubrany na czarno, poważny Keanu, przemawiający teatralnymi, quasi-duchowymi okrzykami, które albo zaskakują, albo podniecają tych, którzy go otaczają. „I’ve missed your spirit,” he gasps at Wong, while kissing her, open-mouthed.
Though we’ve spent more than three decades with Reeves, we still know little about him. Wiemy, że urodził się w Bejrucie, i że ma angielskie i chińsko-hawajskie pochodzenie. (Ali Wong powiedziała, że obsadziła go w „Always Be My Maybe” po części dlatego, że jest Azjatą-amerykaninem, nawet jeśli wielu ludzi o tym zapomina). Jego ojciec, który siedział w więzieniu za handel narkotykami, opuścił dom, kiedy Keanu był małym chłopcem. Jego dzieciństwo było wędrowne, ponieważ matka kilkakrotnie wychodziła ponownie za mąż i przenosiła rodzinę z Sydney do Nowego Jorku, a w końcu do Toronto. Wiemy, że grał w hokeja, że jest miłośnikiem motocykli i że spotkała go niewyobrażalna tragedia: pod koniec lat dziewięćdziesiątych jego dziewczyna, Jennifer Syme, urodziła ich dziecko, które urodziło się martwe; dwa lata później Syme zginęła w wypadku samochodowym. Poza tym życie Reevesa jest zamkniętą księgą. Z kim się przyjaźni? Jak wyglądają jego relacje z rodziną? Jak napisał Alex Pappademas, na okładkę artykułu o aktorze w GQ, w maju, Reevesowi w jakiś sposób udało się „dokonać prawie niemożliwego wyczynu pozostania enigmatyczną kultową postacią, mimo że był aktorem z listy A przez dziesięciolecia.”
Ta nieprzejrzystość sprawia, że każdy nowy szczegół, którego dowiadujemy się o życiu Reevesa, wydaje się być objawieniem. Podczas niedawnego występu w programie „The Ellen DeGeneres Show” aktor przyznał, dwadzieścia pięć lat po fakcie, że podkochiwał się w Sandrze Bullock, kiedy oboje kręcili „Speed”. W zeszłym tygodniu jedna z malezyjskich stron internetowych twierdziła, że w wywiadzie Reeves wyznał, że jest samotny. „Nie mam nikogo w swoim życiu”, powiedział rzekomo, dodając: „Mam nadzieję, że to się dla mnie wydarzy”. Internet zareagował zbiorowym krzykiem tęsknoty. Kiedy w sobotę okazało się, że według Reevesa cytaty te zostały sfabrykowane, nie miało to już znaczenia. Pragnienie Internetu, aby zgłębić ukryte głębie tej wspaniałej zagadki człowieka, i służyć jako balsam dla jego postrzeganej krzywdy, było tak silne, że sprawiło, że ten kawałek wiadomości do istnienia.
Wysyp napalonej sympatii przypomniał wcześniejszy epizod, w 2010 roku, kiedy to pojawiły się zdjęcia paparazzi pokazujące aktora siedzącego na ławce w nowojorskim parku i jedzącego kanapkę, wyglądającego niechlujnie i w złym humorze. W ten sposób powstał mem „Smutny Keanu”; 15 czerwca został nawet ogłoszony przez fanów „Dniem Rozchmurzonego Keanu”. Ale w przeciwieństwie do mema „Smutny Ben Affleck”, który powstał w odpowiedzi na publiczne zejście samca alfa, Sad Keanu nie był ożywiony przez Schadenfreude. Po prostu wysunął na pierwszy plan emerytalną, nie-długą-na-ten-świat wrażliwość, którą zawsze przeczuwaliśmy, że tam jest.
Ostatnio pojawiło się mnóstwo ludzi, którzy podzielili się swoimi prawdziwymi „historiami Keanu”. (Dziwnie duża liczba wydaje się, że spotkała go w tym czy innym czasie, być może dzięki temu, że często podróżuje sam i bez przewodników). Z tych anegdot wyłania się obraz człowieka rozważnego, świadomego swojego statusu celebryty, ale nie wykorzystującego go, hojnego, ale ostrożnego w swojej obecności. Kiedy samolot, którym leciał z San Francisco do Los Angeles, musiał awaryjnie lądować w Bakersfield, Reeves pomógł pasażerom zwerbować furgonetkę, która miała ich przewieźć w dalszą drogę; po drodze czytał na głos fakty o Bakersfield i puszczał grupie utwory country z telefonu. Podpisał autograf szesnastolatkowi sprzedającemu bilety w kinie, po tym jak wyczuł, że nastolatek jest zbyt nieśmiały, by poprosić go o to bezpośrednio. Raz w tygodniu dzwonił z wyprzedzeniem do niezależnej księgarni, zanim przyjechał na motocyklu po nowe książki. Był mimochodem na przyjęciu, pytając innego aktora na obrzeżach zgromadzenia, czy pokazałaby mu zdjęcia swojego psa w kostiumie.
Moja koleżanka Jessica Winter była zaangażowana w znaną Historię Keanu, choć wtedy o tym nie wiedziała. W minutowym filmie wirusowym zrobionym w wagonie metra w Nowym Jorku, w 2011 roku, Reeves jest widziany jak wstaje i oferuje swoje miejsce kobiecie, która niesie dużą torbę. Tak się złożyło, że Winter siedziała obok Reevesa, kiedy nagrywano filmik – to ona jest truskawkową blondynką pochłoniętą czytaniem magazynu, początkowo nieświadomą swojego sławnego współpasażera. Oglądając dziś ten klip, Winter wspomina dworski sposób, w jaki Reeves zareagował na bycie filmowanym: „Był spokojny i bity, a jednocześnie lekko zdziwiony, jakby: Dlaczego to robisz? Nie jestem zdenerwowany i być może to nie jest moja sprawa”. Gdyby tylko więcej z nas mogło nauczyć się przyjmować postawę Reevesa w naszym własnym życiu. It’s O.K. to take a pause sometimes, to not engage, to let the world separate from you a little bit, he asssures us. Po prostu patrz na mnie.
Mam dwie własne historie Keanu, obie krótkie, ale słodkie. W 2006 roku, na występie tancerki Piny Bausch, w Brooklyn Academy of Music, zobaczyłem Reevesa siedzącego kilka rzędów dalej ode mnie – na tanich siedzeniach – z gibkimi nogami wciśniętymi w małą przestrzeń przed nim. Trzy lata później, w Film Forum, zauważyłem go wyłaniającego się samotnie z filmu Kurosawy, niosącego wielką wannę popcornu. Tych chwil nie jest wiele, ale trzymam je blisko, podnosząc je od czasu do czasu, jak kryształ czy amulet.