W swoich ostatnich latach nauczyciele jogi, którzy polegają wyłącznie na swojej praktyce w zakresie sprawności fizycznej, często zdają sobie sprawę z niedoskonałości tradycyjnych pozycji i szukają innych form ćwiczeń jako części swojej ogólnej opieki nad sobą. W szczególności, dodanie jakiegoś rodzaju treningu siłowego często staje się uzasadnione. Jednakże integracja treningu siłowego z praktyką jogi jako chwyt marketingowy łatwo może wprowadzić w błąd.
Debaty na temat tego, co czyni coś praktyką jogi nie są bez znaczenia, intencje i cele mają znaczenie. Nawet jeśli uznamy, że praktyka jogi może być ograniczona do sprawności fizycznej, wiele twierdzeń nauczycieli o dobrych intencjach nie wytrzymuje krytyki. A jeśli zgodzimy się, że praktyka jogi ma na celu złagodzenie bólu lub ewolucję duchową, to samo znalezienie sposobu na włączenie ćwiczeń siłowych na macie będzie niewystarczające wobec stojącego przed nami wyzwania.
Trening siłowy nie jest substytutem samozapoznania.
Zawsze byłam jedną z tych osób, które nigdy nie robiły nic poza jogą. Studenci zawsze pytali mnie, czy uprawiam inne formy ćwiczeń, a ja zawsze odpowiadałem, że nie potrzebuję niczego innego. Dopóki nie poczułam, że potrzebuję. Po 40 roku życia moja fizyczna praktyka jogi nie tylko przestała zaspokajać moje potrzeby, ale wręcz przyczyniła się do mojego bólu. W procesie zajmowania się tą sytuacją, moja fizyczna praktyka nabrała bardziej konkretnych intencji. Używanie póz dla siły i elastyczności tylko pogarszało sprawę. Jednak wykorzystanie mojej praktyki póz wyłącznie jako narzędzia do kultywowania głębszej wrażliwości i świadomości, dzięki czemu mogę lepiej zidentyfikować moje wzorce, jest tym, co faktycznie pomogło mi zająć się źródłami mojego cierpienia.
Zaczęłam również eksplorować trening siłowy jako oddzielny rytuał od mojej praktyki jogi. Zdecydowałam się na to z powodu jednego prostego pomysłu: Jeśli chcę być w stanie podnieść coś ciężkiego z pewnością siebie, to muszę ćwiczyć podnoszenie czegoś ciężkiego z pewnością siebie. Widzicie, byłem ostatnio z żoną w Home Depot, gdzie kupowaliśmy płytki i kiedy przyszedł czas na załadowanie tych pudeł na wózek, uderzyło mnie to, jak bardzo martwiłem się, że taka prosta czynność może mnie zranić. Skorzystałem więc z pomocy profesjonalnego trenera i w ciągu kilku miesięcy stałem się wymiernie silniejszy, jeśli chodzi o podnoszenie ciężarów (używanie ciężarków pozwala na obiektywną metrykę) i zdecydowanie czułem się pewniej. Jednak moja nowa siła i pewność siebie nie powstrzymały mnie przed przepracowaniem się i powrotem do tych samych wzorców bólu.
Silniejsze mięśnie nie równają się mniejszemu bólowi lub większemu dobrostanowi.
Skuteczność treningu siłowego jest względna w stosunku do czegokolwiek, co jest moim pożądanym wynikiem. Mogę pracować nad tym, aby stać się silniejszym w podnoszeniu przedmiotów, używaniu rozciągliwych taśm lub wykonywaniu balansów ramion i nadal mieć dużo bólu i czuć się źle w tym samym czasie. Nie chcę przez to powiedzieć, że trening siłowy nie przynosi żadnych korzyści – planuję kontynuować pracę z moim trenerem, ponieważ lubię to uczucie i cieszę się, że mogę podnosić różne rzeczy z większą pewnością siebie. Jednak sugerowanie, że trening siłowy poprawi moją jogę, tak jakby moja joga była kwestią sprawności fizycznej bardziej niż duchowego dobrostanu, jest zarówno niedokładne jak i mylące. Jeśli zwiększenie siły jest celem, to musimy zadać sobie pytanie: „Silniejszy, aby zrobić co?”
Zastanawiam się, czy rozwijanie siły jako abstrakcyjnej koncepcji oddzielonej od jakiegokolwiek konkretnego zadania, tak jakby angażowanie działań pchających i ciągnących niezależnie od tego, kim jesteśmy lub czego chcemy lub potrzebujemy, naprawdę ma jakąkolwiek ukrytą korzyść. Oglądając filmiki na Instagramie udostępniane przez wielu nauczycieli jogi z pewnością można by pomyśleć, że jest coś, co można zyskać patrząc na pozy przez pryzmat nauki o ruchu. I być może tak jest. Ale połączenie kreatywnego włączania zasad treningu siłowego do wykonywania póz jogi z bardziej „zaawansowaną” lub „umiejętną” praktyką jest niefortunne, ponieważ redukcjonizm przesłania uzdrawiające aspekty jogi, których nauka o ruchu nie jest w stanie wyjaśnić ani zmierzyć.
Trening siłowy jest korzystny, ale joga jest lepsza bez niego.
Praca z trenerem nad zwiększeniem mojej siły jest zdecydowanie częścią tego, co nazwałabym „moją jogą”, ale nie jest to praktyka Hatha Jogi. Zaangażowanie mojego oddechu i ciała w kontekście praktyki jogi ma konkretny cel, którym jest rozwijanie i wzmacnianie trwałej uwagi, jako budulca dla jaśniejszej percepcji i intuicji znaczącego kierunku. Każdy inny cel dodany do praktyki póz jogi, choć potencjalnie atrakcyjny dla szerszego grona ludzi, jest ostatecznie wciąż niczym więcej niż rozproszeniem uwagi.
I tak, właśnie wyraziłem pogląd na to, czym jest praktyka jogi. Możesz się z tym nie zgadzać. Ale jeśli uważasz, że w jodze chodzi o te same rzeczy co ja, to musimy przestać utrwalać te same stare pomysły, które wprowadziły jogę do głównego nurtu. Przyciągnięcie większej ilości ludzi do jogi dla siły i elastyczności nie oznacza, że więcej ludzi zagłębi się w głębsze aspekty jogi. Tylko wtedy, gdy ludzie przestają uprawiać jogę dla siły i gibkości, odkrywają całą resztę. Trening siłowy i nauka o ruchu to interesujące i wartościowe obszary badań, które z pewnością mogą wzbogacić doświadczenie życiowe danej osoby, ale niedogodność subiektywności i niuansów jogi jest jednocześnie jej największą siłą. Bowiem tylko w nieempirycznej przestrzeni naszej własnej wyobraźni możemy ośmielić lub podważyć wielką studnię niewykorzystanej mocy, która jest dla nas dostępna.