Gdybym mógł biec prosto do DMV od ołtarza na moim ślubie, prawdopodobnie bym to zrobił. Byłam tak chętna do zmiany nazwiska. Stałam w kolejce w Urzędzie Ubezpieczeń Społecznych, z aktem małżeństwa w ręku, podekscytowana, że mogę udowodnić moje oddanie mojemu nowemu mężowi i moje zaangażowanie w naszą przyszłość. Byłam teraz panią Goldschneider, z którego to tytułu 13 lat później wciąż jestem niesamowicie dumna. Ale nie jestem pewna, dlaczego nie sądziłam, że mogę być tym wszystkim – lojalną partnerką, oddaną żoną – nie rezygnując z mojego nazwiska.
Na moim 20-letnim zjeździe absolwentów szkoły średniej stary kolega z klasy rozpoczął rozmowę, pytając, czy byłam kiedyś Jackie Mark. „Tak”, odpowiedziałam. „A kim ty byłaś?” Nagle poczułam, że stara ja nie ewoluowała, ale się skończyła. Niezręczna nastolatka nie rozkwitła w kobietę, którą teraz byłam. Ta niezręczna nastolatka była kimś innym, a ja zaczynałam od nowa jako nowa osoba. Nie zmieniłam tylko imienia, zmieniłam swoją tożsamość.
Tęsknię za moim starym nazwiskiem, i nie ma to nic wspólnego z moją miłością do mojego męża, naszej czwórki dzieci, czy bycia żoną. Ale czasami jestem zła na to, jak łatwo zrezygnowałam z nazwiska, które reprezentowało całe moje dzieciństwo – nazwiska, które łączyło mnie z moimi rodzicami, dziadkami, rodzeństwem i wszystkimi ludźmi, którzy znali mnie przez 30 lat, zanim zostałam żoną Evana. Imię, które kochałam i z którego zrezygnowałam, nie dając sobie nawet wyboru.
Nikt nie zmuszał mnie do zmiany nazwiska, ale byłam uwarunkowana, by wierzyć, że to coś, co żona po prostu robi.
Tu nie chodzi o feminizm. Choć szczycę się tym, że jestem silną kobietą, chętnie zrezygnowałam z kariery adwokata, by wychowywać dzieci, siedzieć w kolejce do samochodu i malować pisanki w klasach moich dzieci. Jeżdżę do trzech supermarketów dziennie, żeby znaleźć odpowiednie płatki śniadaniowe i składam pranie jak gwiazda rocka, a wszystko to bez żadnych pretensji. Ale to są decyzje, które podjęłam, bo chciałam tego i czułam się dobrze.
Ale rezygnacja z mojego nazwiska nie była czymś, co naprawdę wybrałam. Nikt nie zmusił mnie do zmiany nazwiska, ale zostałam uwarunkowana, by wierzyć, że jest to coś, co żona po prostu robi – aby jej mąż nie czuł się urażony, a jej dzieci nie były zdezorientowane – w oparciu o tradycje, które są sprzeczne ze wszystkim, w co wierzę. Poza udowodnieniem mojego zaangażowania, bałam się mieć inne nazwisko niż moje przyszłe dzieci, które, oczywiście, będą Goldschneiderami.
Według psychoterapeutki rodzinnej i małżeńskiej Kimberly Agresty, współzałożycielki Agresta Psychotherapy Group w New Jersey, przez całą historię kobiety były postrzegane jako własność, a zatem otrzymywały nazwisko ojca, dopóki nie zostały „oddane” po wyjściu za mąż. Kobiety następnie wziął nazwisko męża, ponieważ, jako „własność”, zostały one przeniesione z ojca do męża. I choć te wyobrażenia są przestarzałe, konwencja nazewnicza trwa do dziś. „Pomimo faktu, że kobiety są głównymi żywicielami rodziny w 40% amerykańskich gospodarstw domowych, 80% kobiet chętnie biorą nazwisko męża,” Agresta mówi.
Prawie wszyscy moi przyjaciele wzięli nazwiska swoich mężów, kiedy wyszli za mąż, a ja nie chciałem, aby mój mąż czuć się pomniejszona przez mnie nie robi. Martwiłam się, jak to będzie wyglądać, jeśli zachowam swoje nazwisko, jakbym miała jedną nogę za drzwiami, co, jak wyjaśnia Agresta, jest częstym powodem, dla którego kobiety zmieniają nazwisko. „Ale dlaczego to właśnie kobieta jest stawiana w sytuacji, w której musi zmienić nazwisko i zrezygnować ze swojej już ustalonej tożsamości? „Dlaczego jest tak, że jeśli kobieta zachowuje swoje nazwisko, to w jakiś sposób 'osłabia’ to jej męża, ale kiedy mężczyzna zachowuje swoje, to odwrotnie nie jest prawdą?”
Co teraz? Przez 13 lat zbudowałam nowe życie jako pani Goldschneider. Nie zmienię teraz mojego nazwiska z powrotem. Ale chcę, żeby moja córka czuła się wolna w dokonywaniu wyboru, którego ja nie czułam, i żeby się zastanowiła przed rezygnacją z nazwiska, które zdefiniowało całe jej życie przedmałżeńskie, bez względu na to, co ostatecznie zdecyduje się zrobić. Jak mam jej wytłumaczyć, że twoje imię nie ma wpływu na twoją miłość do partnera lub więź z twoimi dziećmi? Agresta uważa, że nie ma uogólnionego sposobu, aby doradzić kobiecie w tej kwestii, ponieważ taka rada powinna być dostosowana do tego, skąd biorą się te obawy i lęki.
Więc powiem mojej córce to, czego nauczyłam się sama, przez 11 lat bycia matką: Że miłość do twojego dziecka nie ma nic wspólnego z nazwiskiem, które podpisujesz na dokumencie. To jest tak daleko poza jakimikolwiek prawnymi oznaczeniami. Nadal będziesz mamą, niezależnie od tego, jak świat będzie cię nazywał, a twoje dzieci będą cię kochać tak samo, niezależnie od nazwiska.
Powiem jej, żeby wyszła za kogoś, kto sprawi, że poczuje się silna, i kto jest wystarczająco pewny siebie, żeby złamać tradycję, kiedy jest to dla niej ważne. Patrząc wstecz, jestem pewna, że mój mąż w pełni poparłby moją decyzję o zachowaniu nazwiska, gdybym miała odwagę dać sobie taką możliwość.
I powiem wszystkim moim dzieciom, aby miały odwagę przynajmniej rozważyć wszystkie możliwości, aby żyły według własnych zasad i aby ludzie znali je jako silne i odważne, bez względu na to, jak się nazywają.
Aby poznać najświeższe wiadomości, porady ekspertów w dziedzinie urody, genialne rozwiązania dla domu, pyszne przepisy i wiele innych, zapisz się do newslettera Good Housekeeping.
Zapisz się teraz
.