Pod koniec 2008 roku, na spotkaniu z naukowcami w London School of Economics, królowa Elżbieta II zapytała, dlaczego nikt nie przewidział najgorszego kryzysu finansowego na świecie w okresie powojennym. Tak zwana Wielka Recesja Gospodarcza, która rozpoczęła się pod koniec 2008 roku i trwała do połowy 2009 roku, została zapoczątkowana przez nagłe załamanie się niebotycznie wysokich cen mieszkań i innych aktywów – coś, co jest oczywiste z perspektywy czasu, ale czego, mimo to, nikt nie zdawał się przewidzieć.
Wydaje się aż nadto prawdopodobne, że teraz popełnimy ten sam błąd, będąc zbyt optymistycznie nastawieni do dzisiejszych baniek na rynku aktywów i kredytów.
Z pewnością amerykańskie i światowe gospodarki dobrze odbiły się od głębi recesji gospodarczej wywołanej przez koronawirus. Nie ulega również wątpliwości, że skuteczne szczepionki zostały opracowane i są obecnie rozprowadzane. Jednakże, jak ostrzega nas Bank Rozrachunków Międzynarodowych, ceny światowych aktywów i kredytów ponownie wzrosły znacznie powyżej ich podstawowej wartości – innymi słowy, znajdują się one na terytorium bańki. Ponadto, jak ostrzegają nas nasi eksperci ds. zdrowia, nadal musimy przetrwać mroczną zimę z koronawirusem, zanim wystarczająca część populacji zostanie zaszczepiona, aby umożliwić powrót do gospodarczej normalności.
Patrząc na wirtualną ciszę wśród ekonomistów na temat zagrożenia, jakie stanowią dzisiejsze bańki i na temat ryzyka kolejnego upadku globalnej gospodarki, należy się zastanowić, czy za rok lub dwa, kiedy bańki w końcu pękną, królowa nie będzie zadawać tego samego rodzaju pytań.
Cisza ta jest tym bardziej zaskakująca, jeśli weźmiemy pod uwagę, o ile bardziej wszechobecne są teraz bańki i o ile bardziej zadłużona jest dziś gospodarka światowa niż dwanaście lat temu. Podczas gdy w 2008 r. bańki były w dużej mierze ograniczone do amerykańskiego rynku mieszkaniowego i kredytowego, obecnie można je znaleźć w niemal każdym zakątku światowej gospodarki. Rzeczywiście, wyceny amerykańskiego rynku akcji przypominają dziś te poprzedzające krach rynkowy z 1929 roku, podczas gdy kraje z poważnymi problemami z wypłacalnością, takie jak Włochy, Hiszpania i Portugalia, są w stanie pożyczać przy zerowych stopach procentowych.
Równie niepokojące jest ogromne narastanie długu na całym świecie. Jeszcze przed wybuchem pandemii, wiele lat taniego pieniądza spowodowało, że globalny poziom zadłużenia wzrósł powyżej poziomu sprzed bankructwa Lehmana we wrześniu 2008 roku. Po pandemii, globalne poziomy zadłużenia poszybowały jeszcze wyżej, ponieważ deficyty budżetowe gwałtownie wzrosły, a korporacje zostały zmuszone do zaciągania pożyczek.
Szczególnym obszarem troski muszą być wschodzące gospodarki rynkowe, które obecnie stanowią około połowy światowej gospodarki i które zostały dotknięte doskonałą burzą gospodarczą zakłóceń związanych z pandemią, niskimi cenami surowców i słabym popytem zewnętrznym na ich eksport. W wyniku tego gospodarki te mają rekordowo wysokie poziomy zadłużenia i niezwykle wysokie deficyty budżetowe. Skłania to obecnie Bank Światowy do przewidywania, że tylko kwestią czasu jest pojawienie się fali niewypłacalności i restrukturyzacji zadłużenia na rynkach wschodzących, co może mieć istotne konsekwencje dla światowego systemu finansowego.
Bardzo wysoko zadłużone i ważne z punktu widzenia systemowego kraje Europy Południowej, takie jak Włochy i Hiszpania, również muszą być źródłem niepokoju. Gospodarki te mają obecnie wyższe poziomy zadłużenia i znacznie wyższe deficyty budżetowe niż w czasie europejskiego kryzysu długu publicznego w 2010 roku. Tak jak wcześniej, tkwiąc w kaftanie bezpieczeństwa euro, będą one miały największe trudności z ograniczeniem deficytów budżetowych i przywróceniem jakichkolwiek pozorów stabilności długu publicznego. Wydaje się, że w ten sposób przygotowujemy się do kolejnego europejskiego kryzysu zadłużeniowego.
Bliżej domu, ekspert ds. bankructw z New York University, Ed Altman, ostrzega przed zbliżającym się gwałtownym wzrostem liczby małych i średnich amerykańskich bankructw w następstwie pandemii. Tymczasem Janet Yellen od dawna ostrzega przed nadmiernym zadłużeniem na rynku długów o wysokiej dźwigni finansowej.
Po kryzysie na amerykańskim rynku mieszkaniowym i kredytowym w 2008 roku Chuck Prince, były prezes Citibanku, wyjaśnił spekulacyjną działalność swojego banku podczas bańki, zauważając, że kiedy gra muzyka, trzeba tańczyć. Dziś, gdy główne banki centralne świata nadal dostarczają rynkom wystarczającej płynności, nie ma wątpliwości, że muzyka gra, a rynki tańczą.
Pytanie, którego nikt zdaje się nie zadawać, brzmi: co się stanie, gdy muzyka przestanie grać? To prawdopodobnie pozostawi wiele wyjaśnień dla królowej Elżbiety, kiedy muzyka się skończy i nikt nie ostrzegł jej o krachu, który prawie na pewno nastąpi po zakończeniu imprezy.