Może się to wydawać małostkowe – aroganckie, nawet w celu wskazania niedoinformowanym, że maraton to nie tylko 26 mil. Jest jeszcze ten niepokojący punkt – dwa-385 jardów o nieocenionym znaczeniu. W tych ostatnich chwilach wygrywa się i przegrywa wyścigi, marzenia o zakwalifikowaniu się do Bostonu spełniają się (lub umierają). Uświadomienie sobie, że to zrobiłeś, zdarza się, ale nadal masz .2 do zrobienia.
„To boli wszędzie, jeśli zrobiłeś to dobrze”, mówi Des Linden. „A jeśli zrobiłeś to źle, to cierpisz. Tak czy inaczej, to boli.”
Cofnij się do Bostonu 2011, zanim Linden był mistrzem maratonu bostońskiego 2018. Ona skręca na Boylston Street z dwiema innymi kobietami. Meta jest tak blisko, a ona podskakuje, obejmując prowadzenie. Kenijka Caroline Kilel odpowiada, dorównując jej krok za krokiem. Niecałe 385 metrów przed metą Linden jest ledwie przed nią, zanim Kilel wysuwa się na prowadzenie. To staje się szalony bieg do mety, Kilel luki poszerza, a Linden kończy za nią o zaledwie dwie sekundy.
„Jak bardzo prokrastynator jesteś, aby mieć sprint do mety 26,2 mil wyścigu?” mówi Linden. „To nie jest koniec, dopóki nie przekroczysz linii.”
Popularne plany treningowe maratonu
Ten ostatni odcinek to scena pokazująca uniesienie, porażkę, triumf. Weźmy na przykład Paula Tergata i Hendricka Ramaalę w maratonie nowojorskim w 2005 roku, pędzących w dół ostatniego odcinka w walce, w której Tergat wyprzedził ich o jedną trzecią sekundy, a Ramaala upadł, przewracając się na linii mety.
Lub w 1984 roku, na pierwszym kobiecym maratonie olimpijskim w Los Angeles, kiedy Gabriela Andersen-Schiess zataczała się na stadionie 20 minut za finiszerem na pierwszym miejscu, jej nogi były jak beton, cierpiąc z powodu 86-stopniowego upału, 95-procentowej wilgotności i bezpośredniego słońca. Pomachała sanitariuszom i rzuciła się w dół toru z niewielką kontrolą nad kończynami przez ostatnie .2, tłum dopingował każde agonalne tupnięcie, aż dotarła do końca.
Potem jest Shalane Flanagan’s New York City zwycięstwo w 2017 roku, kiedy, z 20 jardami, aby przejść, podniosła pięść i krzyknęła, „F— tak!”.
Skąd w ogóle wzięła się ta godna przekleństwa, porywająca .2? W Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 1908 r. maraton rozpoczynał się w zamku Windsor, a kończył na stadionie White City, mierząc 26 mil.
Do tego momentu dystans maratonu wynosił około 24 mil, zainspirowany starożytną trasą biegnącą przez Pheidippidesa. Ale rodzina królewska chciała, aby biegacze finiszowali bezpośrednio przed ich lożą widokową, co dodało 385 jardów. Przez wiele lat dystans maratonu wahał się od 24 do 26,2 mil, ale w 1921 roku, bez żadnego odnotowanego powodu, dwadzieścia sześć punktów-dwa stało się oficjalnym i musimy sobie z tym poradzić.
„Kiedy dochodzi do .2, są tacy biegacze, którzy mówią: 'Udało mi się. Jestem tutaj. I po prostu płyną do mety”, mówi Stephen Walker, Ph.D., psycholog sportowy, który pracuje z olimpijskimi maratończykami. „A potem są tacy, którzy zastanawiają się, czy im się uda. Uderzają w punkt .2 i myślą: 'Mój Boże, nie mogę iść dalej. Nie, to mój ostatni krok.”
Nawet z brakiem kroków do przejścia, nogami wyboczącymi się pod nimi, niektórzy zrobią wszystko, aby to zrobić, jak Devon Bieling w 2017 Tunnel Vision Marathon. Próbując BQ, zatrzymała się, spadła w kontrolowany sposób i przetoczyła się – tak, przetoczyła się – przez linię w 3:34:02-58 sekund poniżej jej standardu kwalifikacyjnego.
To skomplikowane uczucie, osiągając ten 26-milowy znak. To uniesienie, kiedy się zbliża, wiedząc, że masz tylko 0,2 do końca. Ale ostatnie metry miażdżą. Wydają się nie mieć końca, odcinek drogi, który testuje każdą twoją psychiczną i fizyczną zdolność. Tylko wyścig, który prowadzisz tego dnia, może dyktować, czy będziesz się rozwijać, czy nie, sprintować czy spadać. Ale kiedy już tam dotrzesz, nie wstydź się: podnieś ręce w triumfie lub krzyknij z bólu. To jest moment, dla którego trenowałeś – ostatni odcinek, koniec.
.