Hans Zimmer, Matt Jones z Re-Collective Orchestra i dyrygent Nick Glennie-Smith podczas sesji do filmu Disneya Król Lew. Alberto Rodriguez/Disney Enterprises, Inc. hide caption
toggle caption
Alberto Rodriguez/Disney Enterprises, Inc.
Hans Zimmer, Matt Jones z Re-Collective Orchestra i dyrygent Nick Glennie-Smith podczas sesji do filmu Disney’s The Lion King.
Alberto Rodriguez/Disney Enterprises, Inc.
Czy jesteś gotowy na więcej disneyowskiego déjà vu? Król Lew to najnowsza aktualizacja oprogramowania do jednego z ukochanych filmów animowanych Disneya, tym razem zawierająca fotorealistyczną grafikę – i Beyoncé. Występy muzyczne są nowe, ale to te same klasyczne utwory Eltona Johna i Tima Rice’a, a kompozytor Hans Zimmer również powrócił do Pride Rock z ulepszoną wersją swojej nagrodzonej Oscarem partytury sprzed 25 lat.
Gdy rozpocznie się nowy film, usłyszysz tę samą ikoniczną proklamację, która otworzyła oryginalnego Króla Lwa w 1994 roku – śpiewaną przez południowoafrykańskiego muzyka Lebo M.
„Nawet nie wiedziałem nic o tym filmie” – mówi Lebo M.. „Wiedziałem tylko, że ma coś wspólnego z konfliktem między ojcem a bratem, że jest w nim syn. Żadnych szczegółów.”
Lebo M. uciekł z rządzonej przez apartheid RPA w 1979 roku, gdy miał 16 lat. Ostatecznie przeniósł się do Los Angeles w nadziei na zostanie supergwiazdą – ale skończyło się na życiu w Skid Row. Kilka lat później pracował jako gopher przy kawie w studiu Hiltona Rosenthala, producenta zmarłego Johnny’ego Clegga. Zimmer wpadł pewnego dnia i będąc pod wrażeniem niewykorzystanych talentów muzycznych Lebo M., zatrudnił go do napisania i zaaranżowania wokali do filmu „The Power of One” z 1992 roku.
Niedługo potem Zimmer zadzwonił do niego ponownie, aby pomógł wnieść trochę autentycznej Afryki do tego animowanego filmu o lwach.
„Zauważyłem wizerunek Mufasy,” mówi Lebo M.. „I cały mój system poszedł do: Co się stanie, gdy wejdzie ważna osoba w moim kraju, w mojej kulturze? Co się dzieje, kiedy wchodzi król? Muzykologią mojej myśli stało się 'Nants’ Ingonyama!’ – co tłumaczy się na 'Niech żyje król. All bow down in the presence of the king.”
Lebo skończył wnosząc kilka wokali i aranżacji wokalnych zarówno do piosenek, jak i partytury do Króla Lwa, który stał się bardzo osobisty. „Jestem Simbą w tym momencie, który dorasta na wygnaniu”, mówi. „Nie wracam do domu, by przejąć władzę nad krajem, ale wracam do domu jako profesjonalista. A Mufasa, dla mnie, staje się natychmiast obrazem Nelsona Mandeli.”
To jakiś ciężki podtekst jak na kreskówkę Disneya – ale jest w tym powaga, która zakotwicza całą partyturę. Zimmer, który w tamtym czasie był najbardziej znany z filmów dla dorosłych, takich jak Rain Man i Backdraft, początkowo podjął się tej pracy z dwóch powodów. Po pierwsze, jak sam mówi: „Nie lubiłem musicali Disneya. A oni mówili: 'Świetnie, to jest dokładnie to, czego chcemy! Nie chcemy kogoś, kto chce robić to, co my robiliśmy wcześniej.”
Drugi powód był dla jego małej córeczki, Annabel.
„To nie było dla mojej córki!” wyjaśnia. „To było dla jej taty. 'Bo każdy tata chce się popisać. A ja nie mogłem jej zabrać na True Romance czy coś takiego – jak strzelanina czy cokolwiek innego. Pomyślałem, 'O nie, to będzie dobre – to będzie kreskówka, to będzie zabawne, to będzie nieszkodliwe. To o rozmytych zwierzętach. I nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie głębokie i uderzy we mnie w naprawdę ciężki sposób… ponieważ mój tata zmarł, gdy miałam 6 lat – czyli w jej wieku.” (W Królu Lwie, Mufasa – król Dumnej Skały – tragicznie umiera ratując swojego syna, Simbę, przed pędem antylop gnu. Reszta filmu śledzi, jak Simba sobie z tym radzi.)
„Byłem tam”, mówi Zimmer, „I jedyną rzeczą, jaką mogłem zrobić, to otworzyć te głębokie i ciemne pudła, i wypuścić całą ciemność na zewnątrz. I tak, o dziwo, score jest dość epicki i dość duży jak na film o małych, puchatych zwierzątkach.”
Zimmer mówi, że jego „prezentem” dla oryginalnej ekipy filmowej było naleganie na to, by „emocje były emocjami.”
„Nigdy nie mówcie do dzieci z góry”, wspomina. „One cię na tym przyłapią. Bądźcie szczerzy, bądźcie absolutnie autentyczni, bądźcie w tym absolutnie legalni. Nie ułatwiajmy sprawy. Nie bądźmy zabawni z niewłaściwych powodów. W tym samym czasie, wiesz, geniusz filmu polega na tym, że przechodzisz od śmierci ojca do żartów o pierdzeniu.”
Zimmer zdobył swojego pierwszego – i do tej pory jedynego – Oscara za partyturę.
Kiedy Disney i reżyser Jon Favreau poprosili go o partyturę ich hiperrealistycznego remake’u 2019, Zimmer wiedział, że chce świeżego sposobu na odświeżenie muzyki. Właśnie wtedy zobaczył wideo online Re-Collective Orchestra, całkowicie czarny zespół założony przez Stephanie Matthews i Matta Jonesa. Powstali oni w zeszłym roku, aby nagrać aranżację Jonesa do utworu „All the Stars” z filmu Black Panther.
„Byliśmy naprawdę zainspirowani Black Panther,” mówi Matthews, „więc kiedy film się ukazał, postanowiliśmy zrobić coś w rodzaju utworu koncepcyjnego: 'Jak wyglądałaby orkiestra Wakandy?”
Matthews, skrzypek sesyjny i wykonawca smyczków, po raz pierwszy spotkał Zimmera w 2014 roku, kiedy towarzyszyła Pharrellowi Williamsowi w Saturday Night Live – ale była zszokowana, gdy wysłał do niej e-mail, mówiąc, że widział wideo i chciał, aby Re-Collective grał na nowym Królu Lwie.
„On był naprawdę, naprawdę pasjonatem różnorodności i reprezentacji posiadania tych muzyków współpracujących z muzykami sesyjnymi z LA, którzy są niezwykłymi graczami,” mówi Matthews, „I po prostu podnieść poziom tego projektu.”
Nowa partytura Króla Lwa Zimmera została nagrana w Sony Studios w kwietniu. Wielu obecnych, z dekadami między sobą, powiedziało, że była to najbardziej zróżnicowana sesja nagraniowa w historii.
„Naprawdę trudno opisać energię w pokoju i to co się działo na tej scenie,” mówi Matthews. „Mam na myśli reprezentację i różnorodność, ale także energię i koleżeństwo, a potem po prostu używanie tego wspólnego języka muzyki do tłumaczenia i przekształcania tej i tak już super ikonicznej partytury. To było po prostu… trudno to wyrazić słowami.”
„Chciałem różnorodności,” mówi Zimmer. „A potem, jak tylko wszyscy zaczęli grać i siedzieć obok siebie, stała się ta niesamowita rzecz – która wcale nie była różnorodnością. To była jedność.”