(1857) Frederick Douglass, „Jeśli nie ma walki, nie ma postępu”

W dniu 3 sierpnia 1857 roku Frederick Douglass wygłosił przemówienie „West India Emancipation” w Canandaigua w stanie Nowy Jork, w dwudziestą trzecią rocznicę tego wydarzenia. Większą część przemówienia stanowiła historia brytyjskich wysiłków na rzecz emancypacji, a także przypomnienie kluczowej roli niewolników z Indii Zachodnich w ich walce o wolność. Jednak wkrótce po rozpoczęciu przemówienia Douglass wypowiedział dwa akapity, które stały się najczęściej cytowanymi zdaniami ze wszystkich jego publicznych przemówień. Zaczynały się one od słów: „Jeśli nie ma walki, nie ma postępu”. Całe przemówienie pojawia się poniżej.

Ogólny sentyment ludzkości jest taki, że człowiek, który nie będzie walczył o siebie, gdy ma ku temu środki, nie jest wart tego, by inni o niego walczyli, i ten sentyment jest słuszny. Człowiek, który nie ceni wolności dla siebie, nigdy nie będzie jej cenił dla innych, ani nie narazi się na żadne niewygody, aby ją zdobyć dla innych. Taki człowiek, jak mówi świat, może leżeć, dopóki nie będzie miał dość rozumu, by wstać. Bezużytecznym i okrutnym jest stawiać człowieka na nogi, jeżeli w następnej chwili jego głowa ma być przyłożona do krawężnika.

Człowiek tego typu nigdy nie będzie zobowi±zany wobec ¶wiata, ale będzie moralnym niedołęg±, hamulcem w kołach społeczeństwa, a je¶li on również będzie utożsamiany z osobliw± odmian± rasy, przyniesie hańbę zarówno swojej rasie jak i sobie. Świat, w którym żyjemy jest bardzo przyjazny dla wszystkich rodzajów ludzi. Będzie z nimi współpracował w każdym działaniu, jakie oni zaproponują; pomoże tym, którzy gorliwie pomagają sobie, a przeszkodzi tym, którzy sami sobie przeszkadzają. Jest bardzo uprzejmy i nigdy nie oferuje swoich usług bez pytania. Jego przysługi dla jednostek są mierzone przez nieomylną zasadę w tym – szanuj tych, którzy szanują siebie, a gardzi tymi, którzy gardzą sobą. Nie jest w mocy ludzkiej natury, aby wytrwać w litowaniu się nad ludźmi, którzy są nieczuli na swoje krzywdy i obojętni na osiągnięcie swoich własnych praw. Poeta był tak samo wierny zdrowemu rozsądkowi, jak i poezji, gdy powiedział:

Kto chce być wolny, sam musi zadać cios.

Gdy O’Connell, z całą Irlandią za plecami, miał walczyć o słuszne prawa i wolności Irlandii, sympatie ludzkości były z nim, a nawet jego wrogowie byli zmuszeni szanować jego patriotyzm. Kossuth, walczący za Węgry swym piórem długo po tym, jak one padły od miecza, dowodził sympatii i poparcia liberalnego świata, dopóki jego własne nadzieje nie wygasły. Turcy, gdy dzielnie walczyli za siebie, biczowali i odpędzali najeźdźcze legiony Rosji, podzielali podziw ludzkości. Stali oni w obronie swoich własnych praw przeciwko aroganckiemu i potężnemu wrogowi; lecz gdy tylko wydali swoje walki aliantom, podziw ustąpił miejsca pogardzie. To nie są maksymy i nauki świata o zimnym sercu. Samo chrześcijaństwo naucza, że człowiek powinien dbać o swój własny dom. Obejmuje to cały grunt narodów, jak i jednostek. Narody nie bardziej niż jednostki mogą niewinnie być rozrzutne. Powinny one zaopatrywać się we wszystkie potrzeby – umysłowe, moralne i religijne – i przeciwko wszelkiemu złu, na które są narażone jako narody. W wielkiej walce, która obecnie toczy się o wolność i podniesienie naszego narodu, powinniśmy być znalezieni w pracy ze wszystkich sił, zdecydowani, że żaden człowiek lub grupa ludzi nie będzie bardziej obfita w pracy, zgodnie z miarą naszych możliwości, niż my sami.

Wiem, moi przyjaciele, że w niektórych kręgach wysiłki kolorowych ludzi spotykają się z bardzo małą zachętą. Możemy walczyć, ale musimy walczyć jak Sepoyowie w Indiach, pod białymi oficerami. Ta klasa abolicjonistów nie lubi kolorowych uroczystości, nie lubi kolorowych konwencji, nie lubi kolorowych targów antyniewolniczych, które wspierają kolorowe gazety. Nie lubią żadnych demonstracji, w których kolorowi ludzie biorą udział. Mówią o dumnej anglosaskiej krwi równie lekceważąco jak ci, którzy wyznają wiarę w naturalną niższość ras. Wasz uniżony mówca został naznaczony jako niewdzięcznik, ponieważ odważył się stanąć na swoim miejscu i bronić naszej wspólnej sprawy jako kolorowy człowiek, a nie jako Garrisonianin. Uważam, że nie jest częścią wdzięczności pozwolić naszym białym przyjaciołom wykonywać całą pracę, podczas gdy my jedynie trzymamy ich płaszcze. Opozycja tego rodzaju, o której teraz mowa, jest pozycją partyzancką i nie musimy się nią przejmować. Biali ludzie na ogół nie będą mieli na nią większego wpływu. Dostrzegą i docenią wszystkie uczciwe wysiłki z naszej strony, aby poprawić nasz stan jako narodu.

Pozwólcie, że powiem wam kilka słów o filozofii reform. Cała historia postępu ludzkiej wolności pokazuje, że wszystkie ustępstwa poczynione dotychczas na rzecz jej szczytnych roszczeń zrodziły się w wyniku żarliwej walki. Konflikt ten był podniecający, wzburzający, pochłaniający wszystko i na razie uciszający wszystkie inne burze. Musi to robić, albo nie robi nic. Jeśli nie ma walki, nie ma postępu. Ci, którzy opowiadają się za wolnością, a jednocześnie odrzucają agitację, są ludźmi, którzy chcą plonów bez zaorania ziemi; chcą deszczu bez grzmotów i błyskawic. Chcą oceanu bez straszliwego ryku jego wielu wód.

Ta walka może być moralna, może być fizyczna, może być zarówno moralna jak i fizyczna, ale musi być walką. Władza nie przyznaje się do niczego bez żądania. Nigdy tak nie było i nigdy nie będzie. Dowiedz się, na co ludzie się zgodzą, a poznasz dokładną miarę niesprawiedliwości i zła, które zostaną im narzucone, a będą się one powtarzać, dopóki nie sprzeciwią się im słowa lub ciosy, lub jedno i drugie. Granice tyranów są wyznaczone przez wytrzymałość tych, których oni uciskają. W świetle tych idei, Murzyni będą polowani na Północy, a przetrzymywani i chłostani na Południu tak długo, jak długo będą poddawać się tym diabelskim okrucieństwom i nie będą stawiać oporu, ani moralnego, ani fizycznego. Ludzie mogą nie dostać wszystkiego, za co płacą na tym świecie, ale z pewnością muszą płacić za wszystko, co dostają. Jeśli kiedykolwiek uwolnimy się od ucisków i krzywd, jakie na nas spadają, musimy zapłacić za ich usunięcie. Musimy to uczynić pracą, cierpieniem, poświęceniem, a jeśli zajdzie taka potrzeba, naszym życiem i życiem innych.

Stąd, moi przyjaciele, każda matka, która, jak Margaret Garner, wbija nóż w łono swego niemowlęcia, aby uratować je z piekła naszej chrześcijańskiej niewoli, powinna być uznana i uhonorowana jako dobrodziejka. Każdy zbieg z niewoli, który, jak szlachetny William Thomas w Wilkes Barre, woli zginąć w rzece zaczerwienionej jego własną krwią, niż poddać się piekielnym psom, które polowały na niego i strzelały do niego, powinien być uznany za chwalebnego męczennika, godnego wdzięcznej pamięci naszego ludu. Zbiegły Horace, w Mechanicsburgh, Ohio, który nauczył łapaczy niewolników z Kentucky, że bezpieczniej jest aresztować białych ludzi niż jego, wyświadczył najdoskonalszą przysługę naszej sprawie. Parker i jego szlachetna piętnastoosobowa grupa z Christiany, która broniła się przed porywaczami za pomocą modlitw i pistoletów, mają prawo do zaszczytu stawiania pierwszego skutecznego oporu wobec ustawy o zbiegłych niewolnikach. Ale dla tego oporu i uratowania Jerry’ego i Shadracka, łowcy ludzi polowaliby tutaj na nasze wzgórza i doliny z taką samą swobodą, z jaką teraz polują na swoich ponurych bagnach.

Ważną lekcją było zachowanie tego szlachetnego Kroomana w Nowym Jorku tamtego dnia, który przypuszczając, że amerykańscy chrześcijanie zamierzają go zniewolić, postawił się na maszcie i z nożem w ręku powiedział, że poderżnie sobie gardło, zanim zostanie uczyniony niewolnikiem. Joseph Cinque, na pokładzie Amistad, uczynił to, co powinno uczynić jego imię drogim dla nas. Zaniósł on palący protest natury przeciwko niewolnictwu. Madison Washington, który powalił swego ciemiężyciela na pokładzie Creole, jest bardziej godny zapamiętania niż kolorowy człowiek, który zastrzelił Pitcairna na Bunker Hill.

Moi przyjaciele, zauważycie, że zająłem szeroki zakres i myślicie, że nadszedł czas, abym odpowiedział na szczególny sprzeciw wobec tej uroczystości. Ja też tak myślę. Taka jest więc prawda dotycząca inauguracji wolności w Brytyjskich Indiach Zachodnich. Abolicja była aktem brytyjskiego rządu. Motyw, który skłonił rząd do działania, był bez wątpienia głównie filantropijny, zasługujący na nasz najwyższy podziw i wdzięczność. Religia narodowa, sprawiedliwość i ludzkość wołały w gromkim oburzeniu przeciwko tej ohydnej zbrodni, a rząd poddał się tej burzy. Niemniej jednak część zasług za ten wynik słusznie przypada samym niewolnikom. „Chociaż byli niewolnikami, byli buntowniczymi niewolnikami”. Dobrze się znosili. Nie trzymali się kurczowo swoich łańcuchów, ale stosownie do swoich możliwości, wzmagali ogólny protest przeciwko uciskowi. To, co Wilberforce starał się wywalczyć od brytyjskiego senatu swoją magiczną elokwencją, sami niewolnicy starali się zdobyć wybuchami i przemocą. Połączone działania jednych i drugich przyniosły ostateczny rezultat. Podczas gdy jeden pokazał, że niewolnictwo jest złe, drugi pokazał, że jest ono równie niebezpieczne jak złe. Pan Wilberforce, choć był człowiekiem pokoju i wzorem pobożności, wykorzystał ten element, by wzmocnić swoją argumentację przed brytyjskim parlamentem i ostrzegł rząd brytyjski przed niebezpieczeństwem kontynuowania niewolnictwa w Indiach Zachodnich. Nie ma wątpliwości, że strach przed konsekwencjami, działając z poczuciem moralnego zła niewolnictwa, doprowadził do jego zniesienia. Na Wyspach panował duch wolności. Powstania na rzecz wolności utrzymywały plantatorów w stanie ciągłego niepokoju i trwogi. Stała armia była konieczna, aby utrzymać niewolników w ich łańcuchach. Ten stan faktów nie mógł pozostać bez znaczenia przy rozstrzyganiu kwestii wolności w tych krajach.

Jestem świadomy, że buntownicze usposobienie niewolników miało wynikać z dyskusji, którą abolicjoniści prowadzili w kraju, i nie jest konieczne obalanie tego rzekomego wyjaśnienia. Twierdzę jedynie, że niewolnicy z Indii Zachodnich walczyli o swoją wolność, i że fakt ich niezadowolenia był znany w Anglii, i że pomogło to w doprowadzeniu do takiego stanu opinii publicznej, który ostatecznie doprowadził do ich emancypacji. A jeśli to jest prawdą, to zarzut został odrzucony.

Again, jestem świadomy, że ruchy powstańcze niewolników były uważane przez wielu za szkodliwe dla ich sprawy. To samo mówi się teraz o takich ruchach na Południu. Odpowiedź jest taka, że abolicja nastąpiła tuż po powstaniu w Indiach Zachodnich, a Wirginia nigdy nie była bliżej emancypacji niż wtedy, gdy generał Turner rozpalił ogień powstania w Southampton.

Sir, teraz więcej niż wypełniłem miarę mojego czasu. Dziękuję Panu za cierpliwą uwagę poświęconą temu, co miałem do powiedzenia. Miałem na celu, jak powiedziałem na początku, aby wyrazić kilka myśli mających jakiś związek z wielkim interesem wolności zarówno w tym kraju, jak i w Brytyjskich Indiach Zachodnich, i powiedziałem wszystko, co chciałem powiedzieć, a czas nie pozwoli mi powiedzieć więcej.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.